Skończył się czas letniej sielanki, pozostały zdjęcia i wspomnienia beztroskiego lenistwa, zabawy i wakacyjnych imprez. Wieliszewskie „Szanty nad Zalewem” należały do tych udanych.

IMPREZA
Już piąty raz Festiwal Folkowo-Szantowy zagościł na jednej z najpiękniejszych zegrzyńskich plaż w Wieliszewie. Muzyczna (i nie tylko) uczta trwała dwa dni. Pogoda w kratkę nie odstraszyła od dobrej zabawy ani mieszkańców okolic, ani przybywających na koncerty warszawiaków. W końcu Zalew Zegrzyński, oddalony od tłocznej i gwarnej stolicy tylko o 30 km, to ulubione miejsce ich weekendowego leniuchowania nad wodą. Co bardziej wytrzymali na kaprysy pogody zasiedlili „iglopolis” – pole namiotowe tuż za sceną. Można tam było swobodnie rozbić biwak i zanocować na łonie przyrody, by od rana znowu przyłączyć się do zabawy. W sobotę na Festiwalu rządził folk. Publiczność rozgrzewały zespoły Duan, MorżeByć, Ajagore i Wa da da. Drugi dzień – oczywiście szantowy – zapewnił jeszcze więcej wrażeń.

W STOLICY
Oprócz wieliszewskiej plaży Festiwal gościł również w stolicy, a dokładnie w osławionej tawernie Gniazdo Piratów, która dla szantowych fanatyków jest niczym Memphis dla fanów Elvisa. Tutaj od samego rana warszawskie szczury lądowe mogły podziwiać konkurujące ze sobą amatorskie zespoły szan-towe. Tradycyjnie było głośno i po żeglarsku, a na zwycięzców muzycznych zmagań czekała nagroda w… Wieliszewie. Zwycięska kapela mogła zagrać na dużej plażowej scenie, towarzysząc najlepszym zespołom, które zjechały na Festiwal.

REGATY
Dużo działo się nie tylko na samej plaży, ale też na wodach Zalewu Zegrzyńskiego. Przed południem prawdziwy popis swoich umiejętności dali wodniacy. Mogli powalczyć z wiatrem o Puchar Wójta Gminy Wieliszew. W obu kategoriach tryumfowała warszawska załoga firmy WPG, która wygrała obie konkurencje. Z brzegu chwiejące się na wietrze białe żagle podziwiał niemały tłum, chociaż to była dopiero rozgrzewka. Kiedy regaty trwały w najlepsze, na scenę wkroczyły pierwsze zespoły, które zagrały dla najmłodszej festiwalowej publiczności. Animacje i konkursy dla dzieci i rodziców cieszyły się dużą popularnością, o co zadbał zespół Zejman i Garkumpel.

KONCERTY
Po południu to dorośli pokazali, na co ich stać. Najpierw swoje talenty zaprezentowali laureaci konkursu z Gniazda Piratów, potem już i tak gorącą atmosferę podkręcili zawodowcy. Strefa Mocnych Wiatrów, Prawdziwe Perły, Cztery Refy i EKT Gdynia, wierzcie mi nazwy niektórych z nich to świetna metafora ich muzyki. Pieśni morskie, rybackie ballady, instrumentalne, energetyczne kawałki ze szkockim i irlandzkim zacięciem niosły się echem po zegrzyńskich wodach. Muzyka porwała publiczność. Świetnie bawili się nie tylko fani szant. Ci ostatni zdążyli już docenić wartość i rangę Festiwalu nad Jeziorem Zegrzyńskim i na stałe wpisali go na listę szantowych wydarzeń, których nie można przegapić.

GOŚCIE
Nad Zalewem było nie tylko wietrznie, głośno i kolorowo, było też wielokulturowo, dzięki uczestnikom międzynarodowego projektu Workcamp, goszczącym co roku w Wieliszewie. Workcampowcy cały dzień z zapałem organizowali konkursy i zabawy dla dzieci, dorosłych częstowali narodowymi specjałami ze swoich krajów, a po południu na scenie zaprezentowali swój ekologiczny protest song.

PRZEZ CAŁY ROK
Kiedy przebrzmiały ostatnie szantowe dźwięki, naładowana pozytywną energią publiczność przeniosła się na pole namiotowe. Wielu bawiło się do białego rana… Chyba wrócą tu za rok, nie tylko na ten Festiwal, bo w Wieliszewie wiele się dzieje przez cały sezon wakacyjny. Wieczory kabaretowe, festiwale tańca, poezji śpiewanej, plażowe maratony filmowe, regaty, to tylko niektóre propozycje. Wszyscy aktywni turyści, w tej części Zalewu Zegrzyńskiego świetnie zorganizują sobie czas. Wodniacy poszaleją na sprzęcie wodnym, wędkujący będą mogli pochwalić się taaaaaaką rybą, a rowerzyści skorzystać z całej sieci tras rowerowych. Gratką dla tych ostatnich będzie szczególnie trasa przebiegająca wzdłuż wału nad Narwią i dalej nad Zalewem, aż do zapory w Dębem. Ci, którzy kochają konie, na pewno odwiedzą okoliczne stadniny – jazda konna albo przejazd bryczką, nie wspominając o zimowym kuligu z malowniczym krajobrazem w tle, to najczystsza forma relaksu.

Tekst: Monika Kaszuba

Tekst publikowany na łamach magazynu “Świat Podróże Kultura” w numerze wrzesień 2009 na str. 122-128.