Zaskakujące architektonicznie budynki kasyn, a w nich gra o duże pieniądze, koncerty na żywo i darmowe drinki. Tak w telegraficznym skrócie wygląda świat hazardu w Nevadzie

Kasyna to popularne miejsca rozrywki w liberalnej Nevadzie. W przeciwieństwie do Monte Carlo nie są tu wymagane ani smokingi, ani suknie wieczorowe. Aby wejść, wystarczy mieć 21 lat. Ale pamiętaj! Gdy hazard weźmie cię w swoje ramiona, szybko nie wypuści.

PAŁAC? NIE, KASYNO!
Do kasyn Las Vegas nie przyjeżdża się tylko po to, by grać. Przybywają tu zakochani, by wziąć ślub. W kaplicach, które znajdują się niemal w każdym dużym domu gry, jest to niezwykle łatwe. Wystarczy mieć dowód osobisty, kilka dolarów i już możemy nabyć licencję ślubną. Są i tacy, którzy chcą zobaczyć świat blichtru i kiczu. Dla mnie wszystko zaczęło się, gdy mijałem sławny znak „Witamy w bajecznym Las Vegas”. Później był zamek z kolorowymi wieżami, miniaturowa kopia Wenecji, pałac Cezara, wieża Eiffla – połowę mniejsza od paryskiej, ogromna piramida pośród palm, Statua Wolności, namiot cyrkowy i wiele innych. Oto świat kasyn – widok z zewnątrz. Ale wejdźmy do środka. Tam dopiero czeka nas spora dawka wrażeń.

…WY, KTÓRZY TU WCHODZICIE
Niezliczone światełka migają nieustannie. Lustra zawieszone na ścianach i suficie, optycznie powiększają i tak ogromną salę. Automaty do gry ustawione są bardzo blisko siebie, żeby wystarczyło dla wszystkich, bowiem wnętrze domu gry nigdy nie jest puste. Można tu grać przez 24 godziny na dobę, przez siedem dni w tygodniu, przez cały rok. W kasynie takie kategorie jak noc i dzień po prostu nie istnieją. Nie ma w nich okien, więc bez zegarka trudno rozpoznać porę dnia albo odróżnić dzień od nocy. Podczas gry czas płynie bardzo szybko. Na dodatek, jak tylko kelnerka zauważy, że zasiadłeś do gry, proponuje ci coś do picia. Zasady są proste. Dla wszystkich grających gości, drinki i piwo przez cały czas są darmowe. Żeby zaś czas mijał nam w jeszcze przyjemniejszej atmosferze, na scenie kasyna odbywa się koncert. Jednego dnia posłuchasz muzyki rockowej, kiedy indziej country, popu, R&B albo ballad. W dużych kasynach
na weekend zapraszane są gwiazdy największego formatu. Podczas ich występów goście bawią się na całego. Śpiewają z muzykami i tańczą pod sceną. Gdy, po takiej dawce zabawy, dopadnie ich głód, nie musiszą – oczywiście – opuszczać domu gry. W każdym są bowiem restauracje i bary z przekąskami. I absolutnie nie są to podrzędne lokale. Wiele z tych restauracji, szczególnie w Las Vegas, cieszy się dużą renomą w całych Stanach Zjednoczonych.

ŻEBY WYGRAĆ TRZEBA SZCZĘŚCIA!
Najwięcej gości kasyn gra na jednorękich bandytach. Wówczas, teoretycznie, ryzykuje się mniejsze pieniądze niż wruletce czy black jacku. Wybierasz maszynę. Wkładasz banknot i po chwili gra jest już w toku. W przypadku wygranej tylko nieliczne, starsze maszyny wysypują lawinę monet. Nowe drukują bilet, który można spieniężyć w cage’u, czyli kasie. Jednak najczęściej automat okazuje się studnią bez dna. Wtedy rozgoryczenie przegraną sprawia, że nie można myśli się tylko i wyłącznie o odkuciu. Dla wygody gości, rzecz jasna, w kasynach stoi po kilka ATM-ów- bankomatów. A co gdy dzienny limit na karcie się skończy? To nie kłopot. Wystarczy mieć kartę kredytową i skierować się z nią do maszyny Quick Cash. Za jej pośrednictwem w kasie można wypłacić wszystkie dostępne pieniądze. Aż do wyczerpania limitu na karcie. Graczy nie odstraszają nawet bardzo wysokie prowizje.

DRUGA STRONA ŻETONU
W autobusie do Salt Lake City poznałem Colleen. Wracała z West Wen-dover- miasteczka, w którym są tylko kasyna. Hazard to jedyna rozrywka, której można się tam oddać. Colleen od wielu lat, co kilka tygodni albo miesięcy spędzała tam weekendy całkowicie poświęcając się grze. Dosłownie w całości. Ma swoje ulubione miejsca, w których jest stałą klientką. Na specjalnych kartach magnetycznych gromadzi punkty za granie. Wymienia je na bony do restauracji albo pokoje hotelowe. Z pokoju korzysta jednak tylko po to, aby wziąć prysznic – odświeżyć się. Nie śpi. Szkoda jej czasu, który można poświęcić na grę. W ostatni weekend, jak opowiada, straciła kilka tysięcy dolarów. Bezradnie jednak wyjaśnia, że nie wie, kiedy to się stało, bo grała tylko na penny machines – automatach na monety o najmniejszym nominale. Po rozmowie z tą kobietą przypomniały mi się ulotki leżące na recepcjach wielu kasyn informujące o terapiach dla uzależnionych od hazardu.

Tekst: Arek Braniewski

Tekst publikowany na łamach magazynu “Świat Podróże Kultura” w numerze grudzień 2009 na str. 22-26.