To nie architektura i zabytki przyciągają co roku do pałacu krymskich chanów w Bakczysaraju tysiące turystów… To tajemnica, której ślady ostały się jedynie w kamieniu.

Skromny jest pałac krymskich chanów w Bakczysaraju. Z parkingiem łączy go niewielki drewniany mostek. Dalej mur i brama. Na dziedzińcu turyści w strojach z epoki pozują do pamiątkowej fotografii.

JAK W HAREMIE
Turystki kręcą piruety i patrzą, jak zwiewne szaty unoszą się w powietrzu. Dzięki tym szmatkom przez chwilę mogą poczuć się jak mieszkanki haremu chanów Girejów. Jednak oszczędnie zaaranżowane komnaty w niczym nie przypominają dawnego przepychu dworu tatarskich władców. W czasach świetności w XVII i XVIII w. pałacowe komnaty zdobiły dzieła wybitnych artystów Wschodu i Zachodu. Kwitło życie kulturalne. Sami władcy komponowali, pisali wiersze, na ich dworze mieszkali wybitni naukowcy i artyści epoki. Jednak los nie był dla tej budowli łaskawy. Kiedy w 1774 r. chanat krymski zajęła Rosja, pałac ograbiono. Następnie opuszczoną budowlę gruntownie przebudowano na potrzeby… trzech nocy. Nie byle jakie głowy spoczęły wówczas na poduszkach w świeżo umeblowanych komnatach – caryca Katarzyna i znamienici goście z europejskich potęg. Bakczysaraj był bowiem jednym z przystanków ich wielkiej inspekcji po świeżo przyłączonych do imperium ziemiach. Wieczorem znamienici goście przysłuchiwali się jak krople wody spływają z Fontanny Łez. Być może ktoś opowiedział im historię o ukochanej żonie chana Kyrym Gireja – Dilarze Bikecz-zmarłej w 1764 r. Przynajmniej o tym, że jeszcze kilka dni przed przybyciem gości fontanna roniła łzy nad jej grobem, który znajduje się w Djurbe, czyli wzniesionym na jej cześć mauzoleum.

TAJEMNICA
Nie wiadomo, kim była piękna, bo co do tego nie ma wątpliwości, Dilara Bikecz. Jedni twierdzą, że gruzińską branką Zerfą, inni, że Polką – Marią Potocką, jeszcze inni, że czerkieską księżniczką. Wiadomo, że była chrześcijanką, dlatego jej mauzoleum znajduje się poza obrębem cmentarza, na którym leżą członkowie rodziny Girejów. Nieco na uboczu tuż za południową bramą pałacu. Jeszcze przed rewolucją na jej dużym wpływ na życie dworu wskazywały inskrypcje na dziś już nieistniejących pałacowych zabudowaniach. Jedną z ostatnich zachowanych jest epitafium nad wejściem do Djurbe.

ŻAŁOBA
Kiedy Dilara zmarła, pogrążony w bólu Kyrym Girej polecił perskiemu rzeźbiarzowi Omerowi stworzenie fontanny w białym marmurze. Woda miała spływać po niej jak jego łzy, wielkimi kroplami, nieustannie. Stąd polska nazwa – Fontanna bez. Tak na prawdę nosi ona nazwę Selsebil – jednego z rajskich źródeł, którego wodę mogą pić tylko wybrani. Rzeźbiarz znakomicie wywiązał się ze swojego zadania. Chan przy szumie kropli długie godziny rozmyślał nad grobem ukochanej żony. Później, już po rosyjskim „przemeblowaniu”, przy fontannie pogrążył się w kontemplacji młody poeta – Aleksander Puszkin. Napisał później poemat „Fontanna Bakczysaraju” o pięknej Polce, która siłą wzięta do haremu, nie mogła zapomnieć o swym ukochanym. Długo opierała się zalotom władcy, aż ten nieszczęśliwy w końcu pozwolił jej odejść Wtedy dopiero dziewczyna zrozumiała, że ten, którego kocha, to Kyrym. Została. Ich szczęście nie trwało długo. Dilarę otruła zazdrosna rywalka. Kilka lat później przy fontannie zadumał się Adam Mickiewicz. Łzy i legenda zainspirowały go do napisania jednego z sonetów krymskich. Kiedy zatarła się granica między fikcją literacką a historią, narodziła się legenda o miłości tak wielkiej i silnej, że do dziś przyciąga tysiące turystów do starej zapomnianej stolicy chanatu tatarskiego.

Tekst: Dorota Chojnowska

Tekst publikowany na łamach magazynu “Świat Podróże Kultura” w numerze grudzień 2009 na str. 80-83.