Raya i Bashar po raz pierwszy zobaczyli się dopiero wczoraj. Za kulisami ich małżeństwa nie stoi miłość, lecz tatusiowie, którzy bardzo się polubili podczas ostatniej pielgrzymki do Mekki.

Dziś na wielkim weselu wraz z nimi cieszy się cała wieś, bo tak nakazują zwyczaje uzbeckie. Zgodnie z tymi zwyczajami, na każdym stole przez całe przyjęcie nie może zabraknąć jedzenia. I tak jest. Stoły uginają się pod ciężarem pilawu (ryżu z warzywami i mięsem), sams (bułek z nadzieniem), i butelek wina oraz wódki. Kelnerzy opróżnione półmiski od razu zastępują pełnymi. Próbuję sobie wyobrazić, czym różniłoby się to przyjęcie, gdyby wyprawiał je ubogi gospodarz? Również zaproszenie zostałoby skierowane do całej wsi. Na każdym stole stałyby półmiski ze skromnym posiłkiem. Jednak goście wiedząc, że gospodarz nie ma więcej jedzenia niż to, co widać na stołach, niczego by nie kosztowali tylko się bawili. Czuliby się wyróżnieni samym zaproszeniem, a gospodarz byłby szczęśliwy, że zaszczycili go swą obecnością.

Tekst: Dorota Chojnowska

Tekst publikowany na łamach magazynu “Świat Podróże Kultura” w numerze marzec 2009 na str. 12.