Tu zawsze coś się dzieje. W klubach, barach i pubach zabawa trwa do białego rana…

W Łodzi zmierzch zapada niepostrzeżenie. Kiedy oglądałem szkice najpopularniejszych polskich bajek i rekwizyty firnowe w muzeum Kinematografii, przez okna wpadały ostatnie promienie słońca. Jeszcze tylko przejdę się do muzeum Dętka, które mieści się w kanale miejskim zaprojektowanym przez Lindley’a. Jedyne takie muzeum w Polsce poświecone jest kanalizacji. Potem rzut oka na pięknie podświetloną fasadę Łódzkiej Filharmonii, gdzie koncertował Artur Rubinstein i ruszam na miasto!

KLUBOWY APERITIF
Nie ma to jak kufel Guinnessa albo Kilkenny na dobry początek. W zatłoczonym Irish Pubie, cudem znajdujemy wolne miejsce przy barze. Zamawiamy jedno piwo. Musimy się oszczędzać – przed nami cała noc! Inny charakter ma The Mexican, kameralna restauracja o jasnopastelowym wystroju i miłymi dla podniebienia przekąskami, owocami morza, czy papas chili (połówki ziemniaka zapiekane z boczkiem). Dobre wrażenie robi nie tylko menu, ale też zawartość portela po opuszczeniu lokalu. W Aktówkce cisza i spokój sprzyjają rozważaniom na temat dalszego planu gry. W klubie Jazzga z głośników płynie jazz, soul oraz muzyka alternatywna. Niemal codziennie odbywają się koncerty i live acty.

INTEGRACJA
– Byłeś w Dwóch Dłoniach? – pyta się Marlena, rodowita łodzianka. To pierwszy w Polsce pub integracyjny. Wszyscy kelnerzy, nawet słyszący, muszą znać język migowy. Zamawiamy u-boota i pizzę. Przenosimy się do Biblioteki. Nazwa doskonale oddaje klimat wnętrza – na półkach stoją nieuporządkowane książki. – Jeśli jakaś cię interesuje, możesz ją sobie wziąć – tłumaczy Marlena. – Pod warunkiem że na jej miejsce położysz inną. W ten sposób funkcjonuje strefa wolnej książki. W każdą niedzielę możemy wziąć udział w rozgrywkach darts.

WSZYSTKO W JEDNYM
W Manufakturze można spędzić cały dzień i całą noc. Oprócz galerii handlowej jest tu muzeum, puby i restauracje. Wybieramy szisza bar – Habibi. Wewnątrz panuje klimat czysto-orientalny. Siadam na czerwonozłotych poduchach i czytając menu z sziszami, czyli fajkami wodnymi, dostaję zawrotu głowy. Nie wiem, czy zamówić sziszę tradycyjną, włoską (z czerwonym winem), polską (z wódką) czy sziszę extra (z whisky). A może coś w klimacie indyjskim? Wystrój restauracji Ganesh mnie nie porywa, ale zapachy unoszące się w powietrzu jak najbardziej! Zamawiam pszenny placekz baraniną i Kingfishera – najbardziej znane indyjskie piwo na świeci e.

CZAS NA ZABAWĘ 
Kolorowo podświetlonymi ulicami przepływają tłumy w drodze do klubów. Wśród nich są być może przyszłe gwiazdy kinematografii, czyli studenci jednej
z najbardziej renomowanych na świecie uczelni filmowych – łódzkiej Filmówki. Skończył ją m.in. Roman Polański. Dajmy się unieść tej fali! Zaczynamy od Czekolady. W środku dominuje brąz. Jest to jedno z najładniejszych łódzkich wnętrz. Ściany obite ciemnym materiałem w czarne fantazyjne kształty. Parkiet zapełnia się dopiero chwilę przed pierwszą w nocy. Muzyka zmienia brzmienia, zmieniają się gatunki, a wszyscy bawią się jak w niekończącym się karnawale. Imprezy rozkręcają światowe gwiazdy scen klubowych. Lubię rock. Zwłaszcza stare kawałki z lat 70., 80., i 90. Dlatego nie mogłem ominąć Lizard Kinga. Z daleka anonsuje go wielka iluminowana gitara rodem z Hard Rock Cafe. W środku nie ma zbędnych gadżetów, jest tylko muzyka. Na scenie gra młody alternatywny zespół. Jestem pewien, że jeszcze o nich usłyszę! W klubie Łódź Kaliska spotyka się łódzka cyganeria. Jego wnętrze zaprojektował Marek Janiak ze Stowarzyszenia Artystycznego Łódź Kaliska. Klub jest jednocześnie siedzibą stowarzyszenia, galerią, odbywają się tu koncerty (grała tu m.in. Coma) i przedstawienia teatralne, a na co dzień leci świetna muza.

AFTERPARTY
Powoli budzi się dzień. Jeszcze tylko zajrzę do Riff-Raffu. Zanim stanę przed barem, czeka mnie długa wspinaczka po schodach. Ale warto było! Przygotowano tam najlepsze long island, jakie kiedykolwiek piłem! Potem jeszcze dwa wściekłe psy i czując przyjemne ostre mrowienie tabasco w ustach, ruszam na parkiet, by bawić się w rytmach disco i pop lat 70. i 80. Zabawa jest wyczerpująca…W drodze do hotelu zaczynam kalkulację -podróż pociągiem z Warszawy do Łodzi trwa 90 minut, a pociągi jeżdżą mniej więcej co godzinę. Dlatego spodziewajcie się mnie tu za tydzień!

Tekst: Marek Ryński

Tekst publikowany na łamach magazynu “Świat Podróże Kultura” w numerze marzec 2009 na str. 26-30.