Litwa była zawsze traktowana w Koronie jako trochę młodsza i mniej rozważna siostra. Nie bez racji chyba, chociaż to właśnie dzięki wspólnej historii i wzajemnie mocno splecionym losom oba kraje stały się sobie szczególnie bliskie. Do czasu jednak. Wraz z narodzinami nacjonalizmów w XIX oraz w XX wieku, gdy rozsypały się zaborcze imperia, okazało się, że właśnie to z czego byliśmy tak dumni jawi się przeszkodą nie do pokonania.

Polacy stali się tymi, którzy przez lata odbierali Litwinom tożsamość i wysysali z ich grona najbardziej wykształcone i pożyteczne jednostki. Niechęć potęgował także wyniosły stosunek polskich decydentów do pochodzącego ze społecznych nizin narodu. Efektem
tych animozji byt, trwający całe dwudziestolecie międzywojenne, spór o Wilno. Jego pokłosiem była nie doszła – na szczęście – do skutku, ale wisząca w powietrzu wojna polsko-litewska, a później tragiczne osamotnienie litewskiego państwa w czasie jego konfliktu z Niemcami o Memel – Kłajpedę.

Z kolei we wrześniu 1939 roku Litwini woleli nie narażać swej kruchej niepodległości w naszym konflikcie z Niemcami, by już niebawem ulec radzieckiej dominacji.
Na tyle silnej i okrutnej, że wraz z wybuchem wojny radziecko-niemieckiej bez wahania stanęli po stronie III Rzeszy, czym z kolei narazili się walczącym o wyzwolenie Polakom.
W efekcie miały miejsce skandaliczne i do dziś dnia pamiętane przypadki ludobójstwa dokonane przez litewskich nacjonalistów oraz polskie akcje odwetowe, zakończone bitwą pod Murowaną Oszmianą. Wówczas to, połączone sity wileńskiego i nowogrodzkiego AK rozgromiły współpracujące z hitlerowcami oddziały generała Plechavicusa.
Polityka wzajemnych oskarżeń przy szukaniu winnego zbrodni, odbita się na obu narodach tragicznie.

DSC_0482

Druskienniki
A przecież to właśnie Adam Mickiewicz – spolszczony kilka pokoleń wcześniej syn litewskiej ziemi – stworzył jedne z najpiękniejszych poetyckich strof jakie kiedykolwiek powstały w języku polskim. A które są dzisiaj z uwagą czytane tak w polskich, jak i litewskich szkołach. Chociaż jeszcze nie tak dawno nie chcieli się do tego przyznawać, Litwini znają język polski. Sam bytem tego świadkiem. Raz nawet wydarzyła się zupełnie zabawna sytuacja. Przekonany o nieznajomości polskiego przez szefową jednego z sanatoriów w Druskiennikach, powiedziałem w jej obecności kilka miło o niej brzmiących zdań. Proszę mi wierzyć, że reakcja -jaksię potem okazało nas wszystkich – była przezabawna. Od tej chwili jakakolwiek bariera językowa miedzy nami przestała istnieć.
Same Druskienniki warte są nie tylko zobaczenia. Malowniczo położona wśród sosnowych lasów miejscowość przyciąga licznych, w tym polskich kuracjuszy także mineralnymi źródłami i borowinami. To było ulubione miejsce wypoczynku starego Ziuta, Marszałka Józefa Piłsudskiego, który z każdego tu pobytu powracał do obowiązków w lepszym zdrowiu i humorze. I chociaż dzisiaj już nie ma owego dworku, do którego jeszcze kilkadziesiąt lat temu ciągnęły prawdziwe tłumy ciekawskich, miejsce to wskaże nam każdy z zapytanych.

DSC_0713

Kłajpeda
Litewskie okno na świat. Swego czasu pełnił u ujścia Niemna rolę podobną do Gdańska. Nie miał jednak zbyt wielkiego szczęścia do historii, która odniosła się do niego nad wyraz obojętnie. Swoje dziejowe pięć minut miał tuz po pierwszej wojnie światowej, gdy zajęty przez Litwinów z pominięciem międzynarodowego prawa po zaledwie kilkunastu latach i okrzepnięciu pokonanych Niemiec stać się miał dla Litwy prawdziwą kula u nogi.
I to właśnie zajęcie miasta i portu „z marszu” wiosną 1939 roku zaraz po wkroczeniu Niemców do czeskiej Pragi stało się na Zachodzie sygnałem, że polityka obłaskawiania Hitlera prowadzi w gruncie rzeczy donikąd.

Ukraina2

Kowno
Stolica Witolda uważanego na Litwie za największego z Litwinów. Tu znajduje się wzniesiony z jego fundacji kościół, zamek i przecudnego wnętrza katedra pw. św. Piotra i Pawła. W centrum rynku króluje niepozorny z zewnątrz ratusz, lecz jego wnętrza zadziwią niecodziennym urokiem. Przez prawie pół wieku miasto było we władaniu Krzyżaków, którzy znacznie rozbudowali tutejszy zamek. Niestety, do naszych czasów dotrwały jedynie jego ruiny. W okresie międzywojennym Kowno było litewską stolicą. Teraz jest liczącym się ośrodkiem handlowym, kulturalnym i przemysłowym niepodległej Litwy.

DSC_0067

Połanga
Bałtycka Riwiera. Jedno z najdziwniejszych i najcieplejszych miejsc nad wiecznie zimnym Bałtykiem. Tu lato trwa znacznie dłużej niż w innych rejonach wspólnego morza, zimy należą do łagodnych, zaś wiosny i jesienie do szczególnie urokliwych. Uroki kurortu odkryte zostały dopiero w połowie wieku XIX, chociaż samo miejsce wzmiankowano już sześć wieków wcześniej. Nie brakuje tu wielu polskich akcentów. Ba! Nawet dość łatwo je odkryć, do czego zachęcam naszych Czytelników.

1-(276)

Troki
Najważniejsza twierdza litewskich Wielkich Książąt- przepiękny zamek położony na połączonych kilku wyspach jeziora Galwa. Od 1341 roku stanowiły stolicę dzielnicy Kiejstusa, a następnie jego syna Witolda. To za sprawą tego ostatniego, okolicę zamieszkują Karaimowie – ludność pochodzenia tureckiego. Ich religia wywodzi się z judaizmu i używają alfabetu hebrajskiego. Karaimowie stanowili też jedyną grupę ludności wyznającą judaizm, która nie tylko była przez Niemców tolerowana, ale wręcz kokietowana. Od XV stulecia Troki były stolicą województwa. Dzisiaj zamieszkuje je nie więcej niż cztery tysiące mieszkańców, z których znaczna część żyje z coraz bardziej prężnego przemysłu turystycznego. Miejsce jest doprawdy niezwykle i trzeba je koniecznie odwiedzić.

DSC_0650

Wilno
Miasta tego nikomu polecać nie trzeba, bowiem zbyt mocno związane jest z naszą tradycją, kulturą i historią. Dlatego też teraz powiemy o nim zaledwie kilka słów, a jego szerszej prezentacji dokonamy w jednym z przyszłorocznych numerów Magazynu Świat. Wilno to miasto baroku. Znawcy twierdzą, że nie tylko pod względem liczby wzgórz na jakich się rozciąga przypomina Rzym. Muszę przyznać, że nie jest to twierdzenie na wyrost. Wileńskie kościoły przypominały mi o mieście nad Tybrem nawet w czasach trudnej komunistycznej rzeczywistości, gdy obchodzono się z nimi nad wyraz po macoszemu. Dzisiaj, w kilkanaście lat po uzyskaniu przez Litwę niepodległości i wyasygnowaniu przez państwo ogromnych kwot na ich renowację, przypominają o niegdysiejszych skojarzeniach jeszcze bardziej.

ROSA

Rossa
Dla wielu przybyszy symbolem Wilna są widoczne z daleka Trzy Krzyże znów górujące nad miastem. W podstawę nowego pomnika wmurowano ocalały fragment łacińskiego napisu i wyryto trzy daty: 1916 (budowa), 1951 (wysadzenie), 1989 (odbudowa). Z góry „Trzykrzyskiej” rozciąga się najwspanialszy widok na miasto, które niczym antyczna Roma, rozłożyło swe wspaniałe budowle na siedmiu wzgórzach.
Pogmatwane polskie losy spowodowały, że z czterech najważniejszych narodowych nekropolii, dwie znajdują się poza granicami kraju. Ale takie już chyba musi być przeznaczenie kraju, który niegdyś wielki i zamożny nie potrafił się oprzeć, nie tyle naporom obcych, co przede wszystkim, nierządom własnych obywateli.
Najstarszym i największym z cmentarzy jest Łyczakowski we Lwowie. Dalsze miejsce zajmują warszawskie Powązki i Rakowicki w Krakowie. Najmniejszym i najbardziej dotkniętym ręką ludzką i upływem czasu, jest położona na kilku wzgórzach wileńska.
To tu w szpalerze żołnierskich grobów z 1919, 1920, 1939 i 1944 roku na bazaltowej płycie między dwoma wersami z „Beniowskiego” Juliusza Słowackiego widnieje jeden z najbardziej znanych napisów nagrobnych: Matka i Serce Syna.
Jesienną porą, gdy mgły często osiadają w kotlinach pomiędzy pagórkami, wrażenie jakie robi nekropolia jest szczególne. Pogrążeni w zadumie nad ludzkimi losami, obok setek zatartych już napisów znajdziemy i te bardziej nam znane i bliskie: Euzebiusza Słowackiego – ojca poety oraz Augusta Becu – jego ojczyma. Staniemy na chwilę u grobu Ludwika Kondratowicza (Władysława Syrokomli), który-jak głosi epitafium -Skonał grając na lirze i który współczesnym wydawał się być tak wielkim, że wyryli w kamieniu słowa:

Cześć twej pamięci, lirniku wioskowy.
Twym piosnkom niech wieczna będzie cześć!
Ty w naszych sercach pomnik wiekowy
Trwalszy nad granit umiałeś wznieść!

Niedaleko, tuż przy południowej ścianie niedawno odnowionej kaplicy, znajduje się pomnik jednego z najsławniejszych profesorów Uniwersytetu Wileńskiego, zmarłego w 1861 roku na emigracji w Paryżu, historyka Joachima Lelewela. W 1929 roku w czasie uroczystych obchodów 350-lecia istnienia uczelni szczątki uczonego przeniesiono do Wilna.

Na Rossie, niestety, nie zachował się po dziś dzień, grób pierwszego polskiego malarza historycznego Franciszka Smuglewicza (1745-1807). Odnajdziemy za to wiele innych epitafiów, choćby filomaty i przyjaciela Adama Mickiewicza, Onufrego Pietraszkiewicza (1794 – 1863) czy Antoniego Wiwulskiego (1877 – 1919), twórcy tak ważnych dzieł, jak pomnik grunwaldzki w Krakowie, czy niezłomnych Wileńskich Trzech Krzyży, wzniesionych z betonu w 1916 roku. Stanęły one w miejscu pradawnych krzyży drewnianych, od czasów Olgierda upamiętniających męczeńską śmierć franciszkanów.

Za Niemen, za Niemen?
I czemuż wzajemnem Nie przylgniesz tu sercem?
Coś wabi za Niemnem?
Czy kraj ten piękniejszy, kwiecistsza tam błoń.
Czy milsze dziewoje, że tęsknisz tam doń?

Wilno i jego przeszłość zawsze uchodziła wśród Polaków za niezwykłą. Sam jestem silnie z miastem związany emocjonalnie. Stąd wywodzą się moi przodkowie. Lecz trudno mi wyjaśnić skąd się bierze ten ogromny sentyment innych, odwiedzających miasto ludzi. Bo przecież nie dzieje się to tylko za sprawą licznych zabytków, niezatartych wspomnień o przeszłej wielkości, czy wiary w cudowną moc Boskiej Matki z Ostrej Bramy.

Lubię Wilno o każdej porze roku, bo zawsze jest inne. Zachwycam się jego wielkimi zabytkami, starymi uliczkami i zaułkami. Pod niepozorną z daleka Ostrą Bramą zawsze możemy zobaczyć, tak żarliwie modlących się, jaki spieszących gdzieś daleko przechodniów, nigdy jednak nie zapominających przyklęknąć chociaż na chwilkę.

Tekst: Krzysztof Łukaszewicz

Tekst publikowany na łamach magazynu “Świat Podróże Kultura” w numerze październik 2004.