Śpiesząc się często gubimy zbyt wiele i tracimy to co ważne, a niekiedy i najistotniejsze. Starając się jak najszybciej przemieścić z jednego miejsca do drugiego z radością korzystamy z obwodnic i autostrad, rezygnując zupełnie z przyjemności, jaką daje poznawanie nowych miejsc, ludzi, widoków i wrażeń.

NDX_0088Zdarzają się jednak momenty, gdy – z takiego lub innego powodu – uda się nam chociaż na chwilę uwolnić od presji czasu i właśnie wówczas świat najczęściej pokazuje coś, co dotychczas tak starannie przed nami ukrywał.

Tak jest też i w wypadku Cieszyna – miasta położonego nad graniczną rzeką Olzą który posiada swą czeską i polską „połówkę”, a szczycić się może niezwykle barwną i bogatą przeszłością, która na zawsze odcisnęła się na jego wyglądzie i charakterze. Raz nawet, a było to dokładnie dwieście lat temu, za sprawą Boga Wojny stał się stolicą przesławnej – chociaż wówczas już nieźle przez Napoleona „przetrzepanej” Austrii. Wtedy właśnie, po panicznej ucieczce z Wiednia, znalazł tu schronienie dwór najjaśniejszego Franciszka I.
Ale to wcale nie z tego Franciszka najbardziej dumni są cieszynianie. Chlubią się czterokrotnymi wizytami Franciszka Józefa I, którego długie i – jak się wówczas wydawało – szczęśliwe panowanie, zapewniło nie tylko samemu miastu, ale i całej wielonarodowej monarchii, upragniony rozwój i pogodny dzień powszedni. I chociaż od tamtych czasów upłynął niemal wiek i wszystko się zmieniło, Franciszek Józef dalej postrzegany jest jako symbol łączący mówiących różnymi językami sąsiadów.

NDX_0100Trzej bracia
Starożytna legenda wspomina, iż w 810 roku trzech synów Leszka, ówczesnego władcy Polan: Bolko, Leszko i Cieszko mimochodem spotkali się tu podczas swych długich i dalekich wojaży. Z radości i szczęścia podjęli decyzję o założeniu grodu, każąc szczególnie honorować źródło, z którego czerpali wodę do picia.

Chociaż nawet Jan Długosz w swej kronice daje wiarę opowieści, prawda o powstaniu grodu jest dużo bardziej banalna i w żaden sposób nie związana z jakimkolwiek przedstawicielem plemienia Polan. Co, oczywiście, w żaden sposób nie umniejsza jego wieku. Zaś istniejąca po dziś dzień i otoczona secesyjną obudową „studnia bracka” poetycko zwana „Studnią Trzech Braci” swą nazwę zawdzięcza, czerpiącym z niej przed stuleciami wodę, dominikanom. Zresztą, bracia zakonni przyczynili się również do rozpowszechnienia nazwy tutejszego piwa „Brackiego”, które – przyznam to z radością – wstydu miejscowym browarnikom nie przynosi na pewno.

NDX_0062Czasy Piastów Śląskich
Ostatnią w pełni samodzielną – jakbyśmy to dzisiaj powiedzieli – władczynią Cieszyna była Katarzyna Sydonia, Saksonka, córka tamtejszego elektora Franciszka I i wdowa po Wacławie III Adamie – księciu, który bezskutecznie konkurował o tron polski z Henrykiem Walezym. Sekutnica z niej była nad wyraz. Nic więc dziwnego, że po jej śmierci (1594) poświęcona ziemia cmentarna nie chciał przyjąć jej w swe objęcia i w nadzwyczajny sposób trumna nieznaną siłą była co noc wypychana na powierzchnię. W końcu, za radą jakiegoś miejscowego specjalisty, zwłoki załadowano na wóz zaprzężony w trzy pary wołów i ostatecznie ziemia pochłonęła je w miejscowości Cierlicko, tej samej, w której w 1932 zginęli Żwirko i Wigura.

Wnuczka Katarzyny Elżbieta Lukrecja była zaś w ogóle ostatnim z Piastów sprawującym gdziekolwiek nawet nominalną władzę i po jej śmierci w 1653 roku księstwo stało się kolejną prowincją Habsburgów, w dodatku zepchniętą na margines ówczesnego życia politycznego, gospodarczego i kulturalnego.

NDX_0125Polacy, Czesi, Niemcy. Węgrzy
i inne narody

Rozrastająca się przez stulecia naddunajska monarchia będąca istnym tyglem ludów nie mogła nie wywrzeć piętna na Cieszynie. Przede wszystkim nadała mu wielojęzyczność, tak niezbędną przy wszelkich kontaktach handlowych. Z nią też przyszła „moda na stolicę” i snobowanie się miejscowych elit bijącymi z Wiednia modami. Nic więc dziwnego, że w miarę wzrostu zamożności miasta i nad Olzą zaczęto wznosić budynki, których nie powstydzono się by i nad Dunajem. I tak obok najsławniejszej tutejszej budowli, jaką jest znana z dwudziestozłotowego banknotu Rotunda, wieży piastowskiej i barokowo-klasycystycznego rynku z ratuszem, dzisiejszy Cieszyn szczyci się doskonałymi architektonicznie przykładami „Wiener Sezession” z teatrem im. A. Mickiewicza na czele.

Śląsk Cieszyński ma również swe własne smaki i różniącą się od okolicznych kuchnię, którą nie tak dawno zaprezentowano chyba po raz pierwszy publicznie w ratuszu. Miasto ma również zupełnie odrębną tradycję i „własne widzenie” przeszłości. Ma też własne legendy i opowieści, które tylko czekają na odkrycie i wdzięcznych słuchaczy. W każdej z nich kryje się jakieś ziarenko prawdy lub przynajmniej ważna życiowa prawda…
I choćby dlatego warto się tu zatrzymać, raz jeszcze je dla samego siebie odnaleźć, posłuchać, zastanawiając się chwilę nad sobą i budowanym przez nas światem, który zamierzamy pozostawić potomnym.

Tekst: Krzysztof Łukaszewicz

Tekst publikowany na łamach magazynu “Świat Podróże Kultura” w numerze Styczeń-Luty 2005.