Skarby państwa środka
Wielki Mur ciągnący się na przestrzeni kilku tysięcy kilometrów, dawne cesarskie Zakazane Miasto w Pekinie, niedostępne w przeszłości dla zwykłych śmiertelników, Armia Terakotowa cesarza Qin Shi z III w. p.n.e. – to najbardziej znane w świecie zabytki Chin. Są rzeczywiście wspaniałe i robią niesamowite wrażenie, nawet wówczas, gdy się je już zna z telewizji, filmów czy zdjęć. Przemieszczałem się wszelkimi środkami transportu: samolotami, pociągami, autobusami, a nawet pieszo na trasie liczącej tysiące kilometrów. Widziałem też inne skarby przeszłości Państwa Środka – te ocalone z pogromów „rewolucji kulturalnej”, których piękno i kunszt wykonania wręcz oszałamiają.

Pa Fo
Nad rzeką Yihe, w miejscu zwanym „Bramą Smoka”, w pobliżu kilkumilionowego miasta Luoyang, są Jaskinie Longmen, zamienione w V w. w buddyjskie świątynie. Ciągną się one wzdłuż obu brzegów rzeki szerszej niż Wisła w Warszawie. Z oddali przypominają szwajcarski ser. Wypełniają je tysiące rzeźb w kamieniu (V-VII w) wykonanych podobno przez 800 tysięcy artystów i rzemieślników. Najmniejsze są zaledwie kilkunastocentymetrowe. I tych zachowała się jedynie część, większość bowiem została wyłamana „na pamiątkę”. Największe, w tym 17 metrowy Budda, wykute zostały około roku 675. Można na nie patrzeć godzinami, podziwiać kunszt ich twórców, detale.

Po przejściu na przeciwległy brzeg, trafiłem na historyczny spektakl z życia cesarskiego dworu odgrywany przez artystów w fantastycznej scenerii skał i wielkich rzeźb w tle.
Nad inną rzeką, ściślej u zbiegu Dadu He i Min He, w pobliżu dzisiejszego miasta Leshan, w miejscu, w którym wiry wodne pochłaniały w przeszłości rybaków, mnich Haitong oraz jego następcy, aby przebłagać żywioły, kuli w skale przez prawie całe ósme stulecie największy z zachowanych dziś na świecie-71 metrowej wysokości posąg Da Fo – Wielkiego Buddy. Jego stopa ma 8,5 m szerokości, ucho 7 m. Zobaczenie całej postaci możliwe jest tylko z odpowiedniej odległości.

Wypłynąłem statkiem na rzekę, później podziwiałem posąg z boku oraz z góry, lecz na obejście go wykutymi w skale stopniami nie wystarczyło mi już czasu. Poznany na górze starszy Chińczyk powiedział mi, że aby wejść na tę trasę stał w kolejce ponad 2 godziny. Bo jest to jedno z miejsc pielgrzymkowych. A interesujących i fascynujących miejsc widziałem podczas tej podróży więcej.

Sha­olin i złe du­chy
Klasztor Shaolin jest sławny za sprawą filmów akcji. Poważnie zniszczony podczas „rewolucji kulturalnej”, gdy większość mnichów trafiła do obozów lub „do piachu”, został już odbudowany. Ale to nie on zrobił na mnie największe wrażenie, bo w Chinach i w innych krajach widziałem sporo podobnych obiektów, lecz magiczne miejsce, jakim jest przyklasztorny cmentarz ze stożkowatymi wieżami nagrobnymi, często zawierającymi szczątki mnichów. Najmniejsze, około metrowe, przypominają kształtem okrągłe ule – najwyższe, kilkunastometrowe – iglice. Najstarsze z nich pochodzą z VIII wieku.
W mieście obok klasztoru znajduje się cała sieć szkół i akademii kung-fu, do których przyjmowani są już 3 letni chłopcy. Bo dobre nauczenie się sztuk walki wymaga co najmniej 15 lat codziennych, wielogodzinnych ćwiczeń.

Jedną z największych niespodzianek, a zarazem przeżyć tej podróży okazała się dla mnie wizyta w Wielkim Meczecie zbudowanym w 1742 r. w dawnej stolicy cesarskiej, dzisiejszym Xi’anie. Widziałem już setki meczetów – od Atlantyku po Pacyfik, ale w takim znalazłem się po raz pierwszy. Mieści się on w dzielnicy muzułmańskiej, wewnątrz potężnych, średniowiecznych murów obronnych miasta. Od wąskiej, zresztą i cichej, uliczki, meczet odgradza tradycyjny chiński mur strzegący przed…złymi duchami.
Podobnie jak w świątyniach innych religii, w Chinach progi do każdego pomieszczenia czy nawet fragmentu ogrodu są bardzo wysokie, bo przecież nawet dziecko w Chinach – także Ludowych – wie, że złe duchy poruszają się tylko tuż przy ziemi, a próg, to dla nich bariera nie do pokonania… Zarówno główny gmach meczetu, jak i inne budowle tego zespołu, m.in. dwie kilkumetrowej wysokości wieże w stylu buddyjsko-chińskim z historycznymi napisami. Na terenie ogrodów i w Wielkim Meczecie spotkałem nielicznych Chińczyków w białych muzułmańskich „myckach” i Chinki w chustach na głowach. Panowała cisza, błogi spokój, atmosfera sprzyjająca modłom, medytacji i refleksji.

Skarby na sprzedaż
Są w Chinach także inne skarby najwyższej światowej klasy zgromadzone w muzeach. Podobnych, a zarazem jakże innych od tych, które znamy w Europie. Dzieł sztuk pięknych, zwłaszcza malarstwa, jest w nich 0 wiele mniej. Zachwycające są natomiast wyroby z brązu oraz metali szlachetnych, kamienne rzeźby, posążki, ceramika, porcelana, broń i narzędzia. Szczególnie utkwiło mi w pamięci Muzeum Regionalne w Xi’anie
1 jego ekspozycja archeologiczną sięgająca czasów człowieka pekińskiego oraz wspaniała kolekcja naczyń, posągów, instrumentów muzycznych z brązu oraz innych wykopalisk poczynając od XVI w p.n.e. Niektóre z nich, oczywiście nie te z ekspozycji muzealnej, można tam … kupić. Muzeum to może pozbywać się zabytkowych przedmiotów, których ma w nadmiarze. Dotyczy to przede wszystkim porcelany i ceramiki, statuetek z brązu oraz innych metali itp. poczynając od XVII, ale zwłaszcza XIX wieku. Ceny są, jak na kieszeń większości polskich turystów, wysokie, ale -jak twierdzą znawcy -i tak 2-3 razy niższe niż w Europie Zachodniej czy Ameryce Północnej. Przy czym muzeum wydaje nabywcy świadectwo pochodzenia i certyfikat autentyczności przedmiotu oraz dokument upoważniający do wywozu z kraju. Kogo nie stać na oryginały, może kupić znakomite kopie wielu eksponatów muzealnych. Też nietanie, ale jakże wspaniale wykonane. Trudne do odróżnienia nawet dla specjalistów.

Rewelacyjne zbiory posiada również działające od 1996 roku Muzeum Szanghajskie. Szalenie ciekawa jest w tym muzeum Galeria Jadeitów ze starymi – najstarsze datowane było na XXXI w p.n.e. – narzędziami, bronią, figurkami, naczyniami z tego kamienia, któremu nadal przypisuje się magiczną moc. Ekspozycję podkreśla oświetlenie sterowane przez fotokomórki, które rozjarza się, gdy zwiedzający zbliża się do gabloty.
Ba jęcz ne ogro dy Do najcenniejszych skarbów przeszłości Chin należą również, nie mające analogii w świecie, no, może poza Japonią, ogrody w ponad 5 – milionowym Suzhou, centrum chińskiego przemysłu jedwabniczego. Niektóre maleńkie, wręcz przydomowe, znajdujące się również na liście światowego dziedzictw UNESCO, są oazami ciszy i piękna. Z baśniową wręcz kompozycją skał, wody i roślinności, małymi jeziorkami i zabytkowymi budynkami nad nimi, budzą zachwyt. Zwłaszcza te najsłynniejsze: Yi Yuan – Ogród Harmonii, Shizi Lin – Lwi Zagajnik założony w 1350 r., Zhuozheng Yuan – Ogród Prostackiego Zarządcy (z początku XVI w.), a zwłaszcza najmniejszy Wangshi Yuan – Ogród Mistrza Sieci (1149 r.). Czymś niezwykłym są w nich, zwłaszcza w tym ostatnim, kolekcje bonsai – miniaturowych drzew i innych roślin, których wyhodowanie wymaga od kilkudziesięciu do… kilkuset lat, a więc pracy wielu pokoleń.

Chiny są krajem niezwykłym. Tym razem napisałem tylko o niektórych skarbach pomijając ludzi, z którymi się zetknąłem, obyczaje, przyrodę oraz niebywale dynamicznie rozwijającą się gospodarkę i miasta, które się w błyskawicznym tempie zmieniają.

Tekst: Cezary Rudziński

Tekst publikowany na łamach magazynu “Świat Podróże Kultura” w numerze Wrzesień 2005.