Wielu było w XIX wieku pasjonatów, którzy pieszo zdeptali swój powiat, wstępując do chłopskich zagród, zapisując ludowe pieśni, zwyczaje i obrzędy – napisze ktoś po latach – Oskar Kolberg z owej wędrówki uczynił swoją drogę życiową. Zainteresowany głównie kulturą muzyczną, zapisywał też ludowe opowieści. […] Szczególna wrażliwość, a może też czujny słuch muzyczny ustrzegły go przed pokusą „poprawiania” i upiększania ludowej epiki, skłonił do zachowania jej pierwotnej, gwarowej postaci. Kolberg to człowiek instytucja, który ilością swych prac pobił nawet Lenina, a ten nim jeszcze wziął się za robienie rewolucji pisał i pisał. To żart i nie tylko żart, bowiem ogrom wykonanej przez Kolberga pracy może zdumieć, a nawet obezwładnić nie tylko laika. Proszę sobie tylko wyobrazić, że człowiek ów spenetrował, „zbadał” i opisał tzw. folklor i to we wszystkich jego przejawach na obszarze ponad 600 tysięcy kilometrów kwadratowych. I to w dodatku tak różnorodnym!

Oskar-ramkaOskar Kolberg urodził się 22 lutego 1814 roku w Przysusze. Jego ojcem był Juliusz, profesor miernictwa i geodezji na Uniwersytecie Warszawskim. A że ówczesna „warszawka” była jeszcze bardziej hermetyczna niż obecna, już w najświeżej młodości miał okazję poznać bywających w ich domu takich wybitnych przedstawicieli życia kulturalnego jak Samuel Bogumił Linde, Mikołaj Chopin, notabene ojciec Fryderyka, czy Kazimierz Brodziński. Kształcił się w Liceum Warszawskim i Akademii Handlowej w Berlinie, ale zdobył również wykształcenie muzyczne i to pod kierunkiem samego Józefa Elsnera.

Później pracował jako prywatny nauczyciel muzyki, księgowy, urzędnik bankowy i kolejowy Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Komponował nie tylko pieśni i utwory na fortepian czy obrazki sceniczne, ale nawet operę „Wiesław”, może nie najwyższego lotu, ale zawsze. Opracowywał też hasła z dziedziny muzyki i muzykologii do Encyklopedii powszechnej Samuela Orgelbranda. W uznaniu swych zasług w 1875 został uhonorowany członkostwem Akademii Umiejętności -zastępu polskich nieśmiertelnych. Zmarł 3 czerwca 1890 w Krakowie i spoczywa na Cmentarzu Rakowickim.
Izydor Kopernicki, sam wybitny antropolog i pionier tej dziedziny wiedzy w skali światowej napisał o Kolbergu: „W żadnym kraju i w żadnym narodzie nie obdarzyła tak nauki praca jednego człowieka.” I to nie była wcale pochwała na wyrost uniwersyteckiego kolegi. Kopernicki widział bowiem ogrom prac Kolberga, stając się po śmierci badacza wydawcą niepublikowanych wcześniej prac. A było tego wszystkiego w sumie 86 dość pokaźnych tomów.

Ich reedycję po wojnie zapoczątkowano w 1958 roku w tzw. „pracowni kolbergowskiej” Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego. W dwa lata później, mając już za sobą nawet uchwałę Rady Państwa postanowiono opublikować „Dzieła Wszystkie”, nad którymi prace trwały aż do końca lat 90. ubiegłego stulecia. Opublikowano 74 tomy prac. Z początkiem 1998 rozpoczął działalność Instytut im. Oskara Kolberga w Poznaniu, który kontynuuje prace nad jego spuścizną.

Tekst: Krzysztof Łukaszewicz

Psikus historii sprawił, że to niewielkie w gruncie rzeczy miasteczko posiada aż trzy centra – trzy rynki, najwymowniej świadczące o swej przeszłości i kolejnych etapach rozwoju.
Pierwsze wzmianki o osadzie pochodzą, co prawda aż z początku wieku piętnastego, ale o jej dziejach przez następne trzy stulecia wiele pewnego powiedzieć nie można. Dopiero przywilej lokacyjny Augusta II z 11 grudnia 1710 roku potwierdza uzyskanie statusu miasta osiedla zamieszkałego przez osadników niemieckich, obok którego wyrosła nieomal natychmiast kolonia żydowska.

Miasteczko polskie zaczęło powstawać dopiero jako trzecie w latach 40. wieku osiemnastego. Efektem owej trójetapowości są właśnie rynki, bowiem pierwotnie dzielnice narodowościowo-wyznaniowe Przysuchy mogły żyć zgodnie obok siebie przez dwa następne stulecia, praktycznie nie mając nic wspólnego. Dopiero wiek dwudziesty okazał się nadzwyczaj tragicznym.

Z biegiem lat zamierało jednak znaczenie części niemieckiej. Tutejsza ludność uległa w znacznej części polonizacji, osobną jednak pozostawała cześć żydowska. I to właśnie synagoga jest obok kościoła św. Jana Nepomucena najokazalszą miejską budowlą.
Trzecią z znamienitszych budowli jest dwór Dembińskich herbu Nieczuja, w którym obecnie mieści się muzeum Oskara Kolberga.

Ciekawe z punktu widzenia turystycznego są także najbliższe okolice. Do szczególnych zaliczyłbym: Skrzyńsko darowane Piotrowi Włostowi-Duninowi przez Bolesława Krzywoustego z osiemnastowiecznym kościołem o rokokowym wyposażeniu, Smo-gorzów z gotyckim sanktuarium wzniesionym przez arcybiskupa gnieźnieńskiego Bodzentę w końcu wieku czternastego oraz Topornię, której nazwa wzięła się ponoć od produkowanej tutaj broni dla powstańców.

Otaczają ją rozległe lasy, a utworzony na rzece Radomka ponad pięciohektarowy zbiornik wodny daje posmak wypoczynku, o którym trudno marzyć w bliższej i dalszej okolicy. Stanowić może w dodatku doskonałą bazę wypadową w Góry Świętokrzyskie, do Czarnolasu, Oblęgorka czy Kazimierza.
Przysucha-2

Najważniejszym świętem Przysuchy są organizowane rokrocznie na przełomie maja i czerwca już od 47 lat Dni Kolbergowskie, którym ostatnimi laty starano się dodać splendoru łącząc je z mogącymi liczyć zawsze na żywe zainteresowanie nie tylko mieszkańców Dniami Przysuchy.

Penetrując okolicę usiłowałem dojść, dlaczego o dokonane w Przysusze zniszczenia roku 1809 obciąża się idących na Warszawę Austriaków. Przyznam, że nie potrafię tego wyjaśnić, wszak miasto to było wówczas pod ich panowaniem i tego typu ekscesy nie uszłyby płazem i nie zostałyby wybaczone przez Wiedeń, szczególnie wodzowi przegranej wyprawy. Obiecuję jednak sprawę wyjaśnić do końca i podzielić się tym z Czytelnikami na łamach Magazynu „Świat, Podróże, Kultura”.

Tekst publikowany na łamach magazynu “Świat Podróże Kultura” w numerze Czerwiec 2006.