O koncepcji miast-ogrodów pisaliśmy już jesienią ubiegłego roku w Magazynie „Świat, Podróże, Kultura” właśnie przy okazji prezentacji Konstancina, którego wielkim Dzisiaj śmiało można powiedzieć, że Skórzewski „miał nosa” wykrajając w czasie parcelacji z majątku dwieście kilkadziesiąt hektarów lasów i nieużytków pod przyszłe osiedle willowe, któremu nazwę nadał na cześć swej matki.

Utworzono tam angielski park z glorietą i spacerowymi alejkami, a wokół niego wytyczonych zostało 261 parcel o powierzchni na ogół wynoszących nie wiele więcej niż 3300 metrów kwadratowych.

To, co modne w świecie, szybko stawało się modnym i nad Wisłą i powołane w 1897 roku Towarzystwo Akcyjne Ulepszonych Miejscowości Letniczych nie miało jakichkolwiek problemów w zbywaniu budowlanych parcel, na których jak grzyby po deszczu wyrastać zaczęły liczne pensjonaty, dworki i całkiem okazałe pałace.

WillaSloneczna3_

Już w początku wieku dwudziestego ceny tutejszych nieruchomości nawet dość zamożnych mieszkańców Warszawy mogły pzryprawić o palpitacje serca. I tak zostało po dziś dzień, chociaż w okolicach stolicy wyrastać zaczęła już nie jedna taka lub prawie taka enklawa. Ale Konstancin to przede wszystkim tradycja, urokliwe położone wśród starodrzewu uzdrowisko, a co to właśnie znaczy przekonałem się sam już wiele razy.
To właśnie dobroczynny wpływ „na serce”, nerwice i stresy tutejszego mikroklimatu i wód odkryli w początku ubiegłego wieku warszawscy wodolecznicy, zalecając swym pacjentom możliwe najdłuższy pobyt w Konstancinie w celu ukojenia „starganych nerwów”, co było o tyle łatwe, że już w końcu stulecia po wydłużeniu połączenia do Klarysewa szczycono się tu posiadaniem dogodnego połączenia kolejką wąskotorową z samym nieomal warszawskim centrum. Uzdrowiskiem Konstancin stał się oficjalnie w 1917 roku.

DSC_0124Prekursorem tutejszego „wodolecznictwa” – jak drzewniej to zwano – był honorowy konsul Serbii Hugon Seydel, który w 1903 roku stał się właścicielem Zakładu Przyrodoleczniczego „Hugonówka. To postać dość niezwykła, do której w przyszłości przyjdzie nam jeszcze powrócić. Teraz wypada tylko powiedzieć, że wzniesiona dla niego wg projektu Józefa Czaj-kowskiegio willa i dworek „Zagłobin” przy obecnej ulicy Sułkowskiego po dziś dzień uchodzi za jeden z ciekawszych architektonicznie obiektów uzdrowiska.

Takich, i podobnych do „Zagłobina”, zadziwiających niekiedy obiektów jest w Konstancinie co najmniej kilkanaście. Niektóre mają nawet swą nie zawsze „przyjemną” historię. W wilii „Słonecznej’ na przykład (ul. Piłsudskiego) wzniesionej w 1908 roku dla Daniela Kraushara wg projektu Jana Wedegisa w latach okupacji hitlerowskiej zamieszkiwał Ludwig Leist, osławiony starosta warszawskiego dystryktu. Po wojnie zaś „Słoneczna” „wpadła w oko” ambasadorom ZSRR, którzy tu właśnie urządzili sobie letnią rezydencję. W otaczającym willę parku znajduje się rzeźba „Tancerki” Stanisława Jackowskiego (1887-1951), której „inną wersję” podziwiać możemy w warszawskim parku Padarewskiego. We wzniesionym w 1934 roku dla Wertheimów „Julisinie” (ul. Żółkiewskiego), który w 1970 roku zamieniono na nauczycielskie sanatorium, w latach 1948-56 zamieszkiwał Bolesław Bierut.

DSC_0156Ale to naprawdę nie wszystko, bo Konstancin stając się Mekką artystów bez wątpienia wpłynął na powstanie całego szeregu po dziś dzień znaczących nawet dzieł. Tu w willi „Świt” powstało „Przedwiośnie” i „Uciekła mi przepióreczka” Stefana Żeromskiego. W „Ukraince” – „Rok 1809″ i „Królobójcy” Wacława Gąsiorowskiego. W „Ave” pejzaże Aleksandra Manna. W „Stamarze” – liczne „greckie” prace profesora Władysława Witwickiego. Wszystkich nawet znaczących tylko rzeczy w tak krótkim tekście po prostu wymienić nie sposób.

Skolimów i Jeziorna to wsie rycerskie, których powstanie datowano już na wiek co najmniej piętnasty. U schyłku Rzeczpospolitej Szlacheckiej Jeziorna zasłynęła z papierni założonej wl 760 roku. Swego czasu uchodząca za drugą co do wielkości w całym Królestwie Kongresowym. Była też Jeziorna miejscem dość licznych wówczas jeszcze i niekiedy „głośnych” pojedynków, uchodzącej za „europejską” częścią szlacheckich (i nie tylko szlacheckich) elit.

Nie tak dawno temu, bo w 1969 roku z połączenia miast Skolimów, Konstancin i Jeziorna powstał Konstancin-Jeziorna. Zaczął się tym samym zupełnie nowy okres w dziejach zupełnie już dużego i nowoczesnego miasta. Oczywiście zachowany został parki urzekająca zabudowa z przeszłości, a także status siedziby warszawskich elit. W niebyt odeszła jednak konstancińska „ciuchcia” (1971). A szkoda.

Tekst: Krzysztof Łukaszewicz

Tekst publikowany na łamach magazynu “Świat Podróże Kultura” w numerze Czerwiec 2006.