Ale nie tylko. Bo czego tu tak naprawdę brakuje ? Chyba tylko morza, ale jego brak z powodzeniem rekompensują wszystkie inne tak przyrodnicze, jak i historyczne oraz kulinarne atrakcje. Zimą to kraina wielkiej narciarskiej przygody, latem zaś ciepła, pogody, niesamowitych barw, zapachów i pełnych serca i przyjaźni ludzi.

W regionie Górnej Adygi znajduje się aż dziewięć narodowych i krajobrazowych parków, ponad półtora tysiąca górskich hal tworzących wraz z mieszkającymi tu ludźmi i zwierzętami naturalny ekosystem pozbawiany organizmów zmodyfikowanych genetycznie, co jest dzisiaj unikatowym zjawiskiem nawet w skali zachodnioeuropejskiej.

Specyficzne ukształtowanie terenu, długie nawet jak na południowoeuropejskie warunki okresy dziennego nasłonecznienia i stosunkowo chłodne noce stwarzają optymalne warunki do uprawy winogron, zarówno białych i czerwonych. A jak są winogrona – pojawia się wino, prawdziwy napój bogów, którym mieszkańcy Olimpu lubili popijać, dającą im nieśmiertelność, ambrozję.

Wina z Górnej Adygi długo uchodziły za gorsze, plebejskie, ustępując na stołach tym reklamowanym jako szlachetniejsze. Być może było tak w odległej przeszłości, ale dzisiaj to mit, z którym już nawet nie ma potrzeby walczyć. Udowodniła to choćby powracająca właśnie na światowe ekrany w dawnym wielkim stylu Sharon Stone, która wraz z gwiazdami tej wielkości, co Claudia Cardinale, Woody Allen czy Roman Polański podczas wielkiej gali na Festiwalu Filmowym w Cannes delektowały się pochodzącymi z Południowego Tyrolu trunkami Sylvaner, Keener, Lagrein i różowy Muscat. Nic więc dziwnego, że ten stosunkowo niewielki region znajduje się dzisiaj na czwartym miejscu włoskiej listy rankingowej obszarów winiarskich, ustępując jedynie Toskanii, Piemontowi i Friuli znacznie je jednak przewyższając pod względem ilości zdobytych nagród w stosunku do wielkości produkcji. Bo w Górnej Adydze liczy się przede wszystkim jakość!

Narodowościowy tygiel, bogactwo owoców naturalnych i hodowlanych sprawiły, że prócz win tutejszą specjalnością stały się również alkohole wysokoprocentowe. Tutejsze grappy – wódki powstałe na bazie skórek winogron – wyróżniają się jedynym w swoim rodzaju aromatem, zyskując uznanie i sławę na świecie. Szczególny jest Wililams, który wśród narciarzy urósł nawet do swego rodzaju symbolu, wytwarzany ze specyficznej odmiany gruszki zwanej William Christ.

Niesamowity jest tutejszy tyrolski speck – lekko wędzona surowa szynka dojrzewająca minimum 22 tygodnie w rześkim górskim powietrzu, zawierająca w sobie najlepsze cechy słodkawych szynek basenu Morza Śródziemnego ze smakiem, jaki jest udziałem znacznie dłużej wędzonych szynek z północy. Wyjątkowy aromat specku uzyskiwany jest dzięki tradycyjnej, przekazywanej z pokolenia na pokolenie recepturze, a znak „Alto Adige Speck ICP” jest po prostu synonimem jakości, na której straży stoi niezależny, regionalny instytut badawczy.

Wrzesień to miesiąc świąteczny południowotyrolskiego mleka. W tym to czasie zganiane są już krowy z wysokogórskich pastwisk. Czeka je jeszcze wypas w dolinach, a potem zima w oborach pachnących, przyprawionym niezliczoną ilością leczniczych ziół, sianem.

Jest jednak też i boczek, nam Polakom wydający się mało szlachetnym, a tu jednak wysoko ceniony. Aż tak bardzo, że w maju obchodzi się nawet posiadające przepiękną oprawę święto boczku w Bozen.

Są oczywiście również sery wytwarzane z mleka krów pasących się na pełnych ziół górskich łąkach. Są i owoce z jabłkami na czele, z których sok, niczym wspomniana na wstępie ambrozja, prawie zapewnia nieśmiertelność.

Pisząc o Górnej Adydze specjalnie skupiłem się na smakach, krajobrazy bowiem i zabytki można próbować podziwiać na filmach i zdjęciach, ale by zakosztować pełni uroków, zachwycić się zapachami i spróbować smaków trzeba koniecznie przybyć tu samemu. Osobiście zachęcam, bo naprawdę, ale to naprawdę warto. Nawet trzeba. Koniecznie!

Tekst: Krzysztof Łukaszewicz

Tekst publikowany na łamach magazynu “Świat Podróże Kultura” w numerze Kwiecień 2006.