Mniej więcej w połowie drogi pomiędzy Opolem a Nysą leżą Tułowice. Może trochę na uboczu głównych szlaków komunikacyjnych, ale nie z boku obecnych dynamicznych przemian. Bo to gmina na wskroś nowoczesna, choć potrafiąca żyć tradycją. Jednocześnie dbająca o odziedziczone po przodkach wspaniałe kompleksy leśne i rekreacyjne, jak i myśląca o przyszłości i rozwoju.

Historia „zajrzała” tutaj dopiero w końcu pierwszej połowy wieku piętnastego odnotowując w annałach fakt istnienia parafii pw. św. Rocha. Pamiątką tamtego kościoła jest po części jeszcze zachowana XV – wieczna zakrystia.
Obok niej w latach trzydziestych wieku dziewiętnastego wzniesiona została nowa świątynia posiadająca wyraźne poźnoklasycystyczne cechy.

W wieku XVII Tułowice stały się własnością rodu von Zierotin, który zmienił tu prawie wszystko. Jedną z ich inicjatyw było założenie huty żelaza oraz adaptacja przyzamkowych (bo dawniej Tułowice mogły się poszczycić istnieniem niewielkiej budowli obronnej) stajni na fajansiarnię.

Fajansiarnia ta swą renomę zawdzięcza jednak przede wszystkim Ernestowi von Frankenbergowi, za którego rozpoczęto tu produkcję delikatnego czarnego fajansu. Szczególnie pomyślny dla Tułowic był wiek XIX, którego pokojowy – jeśli nie liczyć pierwszych „napoleońskich” lat – charakter wyraźnie odcisnął się na rozwoju okolicy. Wówczas to najpierw w latach 30. i 70. raz jeszcze przebudowany został gruntownie tułowicki pałac, zyskując swój obecny neorenesansowy wygląd, a otaczający go park uczyniono naprawdę wspaniałym.

Innym wartym chwili zabytkiem jest willa Schlegemilchów – kolejnych właścicieli tutejszej fajansiarni, którzy jednak nie zadowolili się dawnym zakresem produkcji i zgodnie z duchem czasu rozbudowali niewielki zakład -przekształcając go w liczącą się manufakturę.
Kiedyś to właśnie lasy okoliczne decydowały o pomyślności tak mieszkańców, jak i właścicieli, którzy „postawili” na przemysł. Bez drewna nie można myśleć ani o produkcji żelaza, ani fajansu. Dzisiaj te lasy stanowią ważny walor turystyczny gminy rozlokowanej w malowniczym i czystym ekologicznie kompleksie Borów Niemodlińskich posiadających status obszaru krajobrazu chronionego. Lasy obfitujące w leśne runo od niepamiętnych czasów przyciągają miłośników grzybów, borówek i poziomek.

W celu ułatwienia poruszania się po leśnych kompleksach w ubiegłych latach zostało wyznaczonych i oznakowanych dziewięć ścieżek pieszo-rowerowych, którym nadano niekiedy niezwykle romantyczne nazwy, takie jak „Ukojenie”, „Zakamarki”, czy „Ukryte w lesie”. Ich długość (od 8 km „Bazaltowej Drogi” do 19,5 kilometrów „Ukryte w lesie”) i stopień trudności odpowiada każdym oczekiwaniom, nic więc dziwnego, że w sezonie przyciągają nie tylko licznych mieszkańców pobliskiej aglomeracji opolskiej, ale i miłośników aktywnego  wypoczynku z rejonów niekiedy nawet dość odległych. (Więcej informacji o rowerowych trasach okolic Tułowic można znaleźć na stronie www.magazynswiat.pl).

A na pamiątkę pobytu zabierają oni z Tułowic nie tylko wspomnienia, ale i materialne wytwory tutejszych mieszkańców, takie jak wspomniane już wcześniej wyroby z miejscowych zakładów ceramicznych czy drewna, bowiem i ta branża znajduje tu warunki do pomyślnego rozwoju.

Tekst: Krzysztof Łukaszewicz

Tekst publikowany na łamach magazynu “Świat Podróże Kultura” w numerze Maj 2006.