Miasto o bogatej przeszłości, z zabytkami różnych kultur, narodowości i religii. Świetnie skomunikowane, zwłaszcza z centralną i południowo-wschodnią Polską. A hrywna ma tak korzystny przelicznik, że spędzając przyjemnie czas, nie zrujnujemy budżetu.

Wachlarz możliwości
Przed melomanami otwiera podwoje gmach Lwowskiej Opery. Budowla jest jedną z wizytówek zachodnioukraińskiej metropolii. Jej fronton zdobią płaskorzeźby obrazujące sens ludzkiego życia. Wnętrza zachwycają bogatą dekoracją, zaś pod względem akustyki teatr wymieniany jest wśród najlepszych na świecie. Kto hołduje innym gustom, ma we Lwowie tak szeroki wybór klubów, dyskotek i restauracji, że może zagospodarować wieczory niejednego weekendu, a i tak wszystkich nie odwiedzi. Sentymentalni znajdą tu ślady wielowiekowych związków z Polską. Nie tylko na cmentarzu Łyczakowskim, ale niemal na każdym kroku, w zaułkach Starego Miasta, we wnętrzach i na fasadach świątyń. Kto woli oddychać pełną piersią i podejmie wysiłek, by wspiąć się na zamkowe wzgórze, będzie podziwiać panoramę miasta z wieżami kościołów i cerkwi. Albo wybierze się „siódemką” do skansenu w Gaju Szewczenki. W rozległym parku kryją się cerkwie i chałupy z Zachodniej Ukrainy. Poza tym niemal każdego miesiąca we Lwowie organizowany jest jakiś festiwal, bo w ciągu roku w mieście odbywa się około setki nierzadko międzynarodowych imprez.

Mozaika smaków
W europejskiej historii smaku miasto odegrało niepoślednią rolę. A to za sprawą Jerzego Kulczyckiego, kupca lwowskiego, który w 1863 roku pod Wiedniem służył w polskiej armii jako tłumacz. Tylko on wiedział, jak wykorzystać znalezione w obozie Kara Mustafy ziarna, i założył jedną z pierwszych kawiarni w Wiedniu. Tradycje parzenia dobrej kawy są we Lwowie pieczołowicie kultywowane. Na elewacji kamienicy przy Serbskiej widać niecodzienną konstrukcję – fragment linii produkcyjnej mieszczącej się we wnętrzach Lwowskiej Manufaktury Czekolady. Lady firmowego sklepu uginają się od pralinek. Furorę robią figurki Putina z białej i mlecznej czekolady. Na kolejnych kondygnacjach, na które wchodzi się skrzypiącymi drewnianymi schodami, można wypić filiżankę gęstej czekolady. Na peryferiach miasta wznosi się natomiast wielkoprzemysłowy browar działający nieprzerwanie od 1715 roku. Konkuruje z nim smakiem (bo wielkością produkcji równać się nie może), minibrowar Kumpel, w którego lokalach można skosztować znakomitych piw, zajadając się potrawami przygotowanymi wedle tradycyjnych lwowskich i ludowych receptur.

Niebanalna pamiątka
Można oczywiście oddawać się zakupom, zwłaszcza w kryjącym liczne sklepy „Magnusie”. Wznosi się nieopodal Lwowskiej Opery przy Szpitalnej. Z żelbetonowym szkieletem i wielkimi taflami przeszklonych okien uchodził w chwili powstania w 1912 roku za jeden z awangardowych budynków europejskich. Po pieriestrojce przywrócono mu świetność z inicjatywy i za pieniądze polskich biznesmenów. Tylko tam można zobaczyć, co najbardziej kusi współczesne lwowianki. Bardziej jednak adekwatną do weekendowej wycieczki pamiątkę znajdziemy na nazywanym dawniej barachołką rzemieślniczym targowisku przy placu Ziarnowym. To także nieopodal Opery. Na tamtejszych straganach znajdziemy laleczki, które robi się, motając nici na patyku. Ubrane na ludowo, zamiast ust, oczu i nosa mają zawsze skrzyżowane paski krajki, fragmenty haftu albo wyrysowane węglem kreski. Uważano bowiem, że laleczka z twarzą uzyska tożsamość, skupi na własnych życzeniach i wchłonie duszę właściciela. Motanki bez twarzy przynoszą szczęście!

Z Polonusem do Lwowa
Kursy z Dworca Zachodniego w Warszawie – codziennie o godz. 2130 (bilet – 90 zł) oraz co drugi dzień o godz. 1830 (bilet normalny – 60 zł, dziecko do 7 lat – 30 zł). Kupując bilety online (na stronie www.pksbilety.pl), podróżni mogą skorzystać z cen promocyjnych – 60 zł osoba dorosła, 30 zł dzieci do lat 7. Na kursach zagranicznych działa promocja „Tanie powroty”, w której bilet powrotny jest o 30% tańszy od biletu wyjazdowego, a pula biletów typu 5/10/15 (zł) będzie dostępna w ciągu całego roku szkolnego.