W aglomeracji warszawskiej, od Góry Kalwarii po Wyszogród, przeprawę przez Wisłę umożliwia 15 mostów.

Najwięcej, bo aż 10 przerzucono ich przez rzekę w granicach administracyjnych Warszawy, czyli na 28-kilometrowym odcinku Wisły. Jest wśród nich 8 drogowych i 2 kolejowe. Ciekawe rozwiązanie ma Most Gdański, po którego wydzielonej kondygnacji kursują tramwaje. Aż 3, czyli 20% wszystkich, stanowią na terenie stołecznej aglomeracji mosty kolejowe. Stricte drogowych jest więc tylko 12. Dla porównania, w podobnej pod względem obszaru, populacji i potencjału gospodarczego, aglomeracji Stuttgartu (stolica Badenii-Wirtembergii), na rzece Neckar funkcjonuje ponad 40 mostów.

Wszyscy wiemy, jakie mała ilość przepraw drogowych rodzi trudności. Szczególnie dotkliwie odczuwamy korki, i to nie tylko w godzinach szczytu. Tracimy w nich przecież czas, nerwy i pieniądze (choćby na paliwo). Obiektywność nakazuje jednak obronę Warszawy, w której przypadku budowa mostów jest nie tylko nadzwyczaj trudna, bo kapitało- i czasochłonna. Nie ma bowiem w Europie drugie metropolii, przeciętej tak szeroką rzeką. U południowych granic administracyjnych stolicy nurt Wisły ma niemal 1 km szerokości. Po stronie północnej rzeka rozlewa się na 500-600 m. W najwęższym miejscu, pod Zamkiem Królewskim, woda płynie korytem szerokości 350 m! Jest więc znacznie szersza niż Tamiza w Londynie, która na wysokości London Bridge rozlewa się na 229 m czy Sekwana w Paryżu, której średnia szerokość na terenie stolicy Francji wynosi zaledwie 100 m.

Sytuację komplikuje fakt, że Wisła ma na stołecznym odcinku niezwykle rozległe, podmokłe i porośnięte łęgową roślinnością starorzecza. Pradolina (w Warszawie), ma miejscami nawet 3 km szerokości. A na peryferiach są jeszcze rozległe tarasy zalewowe z piaszczystą glebą i obfitymi wodami gruntowymi na małej głębokości. Ponadto, pradolinę flankuje wysoka skarpa, która sięgając od 6 do 25 m wysokości, ciągnie się na lewym (zachodnim) brzegu rzeki. Na terenie stolicy wałem blisko 30-kilometrowej długości.

Taki układ jest nader atrakcyjny przyrodniczo i krajobrazowo. A to ważne, np. z turystycznego punktu widzenia. Trzeba jednak pamiętać, że z technicznego i ekonomicznego – budowa przepraw przez Wisłę jest gigantycznym wyzwaniem!  Bo oprócz samych mostów, trzeba zawsze budować długie wiadukty na estakadach, którymi pojazdy pokonają całą pradolinę i wydostaną się na skarpę. Najbardziej szacowny ze stołecznych, Most Poniatowskiego liczy 506 m długości, wiadukt po którym wjeżdża się w Aleje Jerozolimskie 700 m, a cała trasa mostowa wraz ze zjazdami po obu stronach rzeki – 3542 m. Wystarczy przyjrzeć się także rozwiązaniu Mostu Siekierkowskiego, który nominalnie ma tylko 500 m, żeby widząc jak długie są wiadukty łączące go z krawędziami pradoliny, zrozumieć problem.

Uruchomioną latem 2014 roku przeprawę promową przywitali więc z radością rowerzyści i zmotoryzowani. Ale nie tylko turyści. Bo w opisanych warunkach prom z Konstancina do Karczewa ma nie tylko estetyczne znaczenie. Jest po prostu 16 przeprawą (13 drogową) przez królową polskich rzek, na newralgicznym odcinku Wisły. Ale czynną niestety tylko od wiosny do jesieni.

INFO
Prom linowy przez Wisłę na trasie Gassy (gm. Konstancin-Jeziorna) – Karczew (droga nr 712), działa od kwietnia do listopada, w zależności od stanu Wisły. Od poniedziałku do piątku kursy odbywają się w godz. 6.00 – 20.00; w weekendy: 8.00 – 20.00 (ostatnie kursy – start w Gassach). Zmiany w rozkładzie uzależnione od długości dnia w miesiącach wiosennych i jesiennych, ogłaszane są na bieżąco na stronach przeprawy: www.prom-gassy-karczew.pl oraz na: www.facebook.com.
Opłaty (cennik: www.prom-gassy-karczew.pl)
– 3 zł od osoby
– 2 zł – rower
– 5 zł – motocykl
– 9 zł – samochód osobowy
– 12-15 zł – samochody dostawcze; 5-9 zł – przyczepy (zależnie od DMC)