Po wiedeńsku, w Grand Hotelu w Starym Smokowcu, jednym z najciekawszych pod względem architektonicznym i historycznym na południowym skłonie Tatr.

Niejeden raz słyszałem w Wiedniu powiedzenie, że coś jest dziś bardziej wiedeńskie niż w dawnej stolicy habsburskiego imperium. W odniesieniu do obszaru rozległej niegdyś monarchii było w tym jednak więcej sentymentu niż kpiny. Do takich miejsc zalicza się z pewnością Grand Hotel w Starym Smokowcu (niegdyś zwanym Szmeksem). I serwowana w hotelowej restauracji kawa po wiedeńsku. Podana jak należy ze szklaneczką wody. Pod względem smaku – rarytas. Genius locci – niepowtarzalny!

Grandhotel Starý Smokovec
Wzniesiony w 1904 r., po gruntownej renowacji wszedł w 2014 r. do stowarzyszenia Historycznych Hoteli Europejskich (www.historickehotelyslovenska.sk). W panoramie kurortu wyróżnia się ażurową architekturą wzorowaną na budowlach szwajcarskich uzdrowisk i wyrafinowaną secesyjną dekoracją. Był to pierwszy duży hotel podtatrzański. Wybudowano go z inicjatywy Gustava Hoepfnera seniora, dyrektora banku Spišská úverova a priemyselná banka, który sfinansował inwestycję. Już przed I wojną światową wymieniano go wśród 10 najlepszych na świecie hoteli górskich. Od początku uchodził zresztą za snobistyczny, a z jego luksusowej oferty korzystało wielu prominentnych gości. Jednym z pierwszych był saski król Fridrich August z rodziną. A że prestiżowy image podtrzymywano również w czasach komunistycznych, z apartamentów Grandhotelu korzystały osobistości ówczesnego świata polityki, kultury i sportu, m.in.: czechosłowacki prezydent Edvard Beneš z całym powojennym rządem, były premier Anglii Harold Wilson, znany czeski aktor Vlasta Burian, kompozytorzy Alexander Moyzes, Eugen Suchoň i Ján Cikker, mistrz świata w narciarstwie alpejskim Toni Sailer, olimpijczyk Emil Zátopek, a nawet – w 1972 roku – Fidel Castro. Głośny stał się jego zakończony remisem pojedynek w tenisie stołowym z palaczem hotelowej kotłowni Vendelínem Vraną, entuzjastą i propagatorem tej dyscypliny w Czechosłowacji.

www.grandhotel.sk

Kawa po wiedeńsku, Grandhotel Starý Smokovec, fot. Paweł Wroński

Kawa po wiedeńsku, Grandhotel Starý Smokovec, fot. Paweł Wroński

Kawa po wiedeńsku

Mocna, zdecydowanie wystawna, a więc do smakowania, a nie pospiesznego picia. W gruncie rzeczy z Wiedniem ma niewiele wspólnego. Ba, na wschodzie bywa nawet nazywana… kawą po warszawsku. Złagodzona solidną porcją mleka, ozdobiona bitą śmietaną jest tak na prawdę słodkim deserem, z którego nasze podniebienie atakują smakiem i aromatem kawa, kakao i kruszynki tartej czekolady.