Nie chodzi o rodzinę, bo Tata to miejscowość w północnej części Węgier, rozsiadła u podnóża wzgórz Gerecse, między akwenami: Öreg-tó (Starym Jeziorem) i Cseke-tó (Małym Jeziorem).

Malownicza i prawdopodobnie mało komu z naszych rodaków znana. Chyba, że zapalonym uczestnikom długodystansowych biegów, bo z takiej właśnie dorocznej imprezy sierpniowej, Tata słynie daleko poza granicami naszych bratanków. No, może o Tacie słyszeli także historycy zgłębiający czasy wojen z Turkami, bo zamek na brzegach Starego Jeziora wzniesiony w XIV stuleciu, należał do ważniejszych twierdz obronnego łańcucha, jakim Habsburgowie wzmacniali południowe granice imperium. W XVIII w. miejscowość dostała się w ręce Esterházych. Najświetniejsze obiekty zachowane w miasteczku powstały więc pod ich patronatem – późnobarokowa rezydencja (Esterházy kastély) oraz otoczony parkiem letni pałacyk, kościół parafialny Świętego Krzyża i synagoga (mieści ekspozycję kopii rzeźb antycznych), młodsza od tamtych obiektów niemal sto lat.

My odkryliśmy Tatę,  jadąc z twierdzy w Komárom do Budapesztu. Uwagę przykuła barokowa rzeźba Jan Nepomucen, pod starym drzewem koło nie mniej leciwego, otynkowanego na żółto domu, potem zaś Stare Jezioro i widok na to, co zostało ze wspomnianego wcześniej zamku – wschodnie skrzydło, mieszczące obecnie Muzeum Regionalne (Kuny Domonkos Múzeum).

INFO
www.visittata.com


Materiał z cyklu „Europa na weekend”, przygotowanego przy wsparciu Mondial Assistance przez Klub Leniwca w ramach projektu medialno-promocyjnego dla Mercedes-Benz Polska.

Mercedesem przez Węgry, Tata, fot. Paweł Wroński

Mercedesem przez Węgry, Tata, fot. Paweł Wroński