image3-1

Po pełnym wrażeń pobycie w Jakarcie postanowiliśmy odpocząć w spokojniejszym zakątku Indonezji. Specjalny paszport linii lotniczych
Garuda Indonesia pozwolił nam na elastyczny dobór miejsc
i w ramach opcji Adventure wylądowaliśmy w Mataram na Lobmoku. 

Wyprawa na górę Rinjani
Malowniczo położona wyspa znajduje się na wschód od Bali. Zatrzymaliśmy się w jednym z butikowych hoteli na plaży Sengigi. Plan wyprawy tym razem nie był ściśle określony, wiedzieliśmy tylko, że chcemy wejść na górę Rinjani.  Zaraz po wylądowaniu znaleźliśmy przez internet lokalnego touroperatora, z którym uzgodniliśmy wszystkie szczegóły wyprawy. Bardzo wcześnie rano wyjechaliśmy z Mataram w kierunku wschodnim do wioski Sembalun, położonej w sąsiedztwie Parku Narodowego Gunung Rinjani. Po przepysznym śniadaniu, na które podano Sate Bulayang – tradycyjne szaszłyki mięsne z rulonikami z ryżu owiniętymi bambusem, wyruszyliśmy pieszo w głąb lasu tropikalnego. To nasza pierwsza taka wyprawa. Lokalny przewodnik poradził nam założyć długie spodnie i wygodne traperki. W lesie jest dużo dzikich zwierząt, m.in. pytony, jelenie, wielobarwne motyle. Markowi udało się nawet kilka schwytać. –  Zobacz, Kasiu, będą pięknie wyglądać w klaserze. – Nie ma mowy, natychmiast je wypuść…!!! Co ty, w dobie internetu chcesz zwierzęta w klaserze zamykać?

image1

Nasza wędrówka trwała dobre 4 godziny. Dotarliśmy na szczyt w samo południe. Słońce już dobrze prażyło nasze lekko osłonięte głowy, wiatr na szczycie wzniesionym ponad 3726 m nad poziom morza dawał jednak lekkie poczucie ukojenia. Widok kaldery był oszałamiający. Powstało tu jezioro, na środku którego w ubiegłym stuleciu wypiętrzył się zaledwie 150-metrowy stożek wulkaniczny, dziś lekko dymiący siarką. Przewodnik wyjaśnił nam, że dla wielu hinduistów jezioro Segara Anak i stożek nazwany Gunung Baru Jari – to miejsca szczególnego kultu i modlitwy. Gudung Baru Jari powstał niedawno, a jego aktywność powoduje wypływ lawy do jeziora, którego woda nagrzewa się nawet do 35oC.

Podobne jeziora wulkaniczne można spotkać  w innych częściach Indonezji. Najsłynniejsze znajdują się na Flores (Danau Kelimutu – trzy różnokolorowe jeziora), a największe na Sumatrze, na którego środku jest wyspa Samosir.

image4

To miejsca niezwykłe, o których lokalna społeczność opowiada wiele legend z pogranicza rzeczywistości i baśni z 1001 nocy. Kilka z tych historii opowiedział nam przewodnik przy blasku gwiazd i księżyca, kiedy przy  dźwięku cykad, w oczekiwaniu na wschód słońca nad jeziorem, łowiliśmy ryby na śniadanie.

To nie były jedyne niezwykle romantyczne chwile na Lomboku. Po całym dniu wędrówki odpoczywaliśmy, leżąc na plaży o białym piasku w urzekającej zatoce Tanjung Aan, która w świetle zachodzącego słońca mieniła się blaskiem czerwieni i pomarańczy, tworząc naprawdę bajkowy krajobraz. Ziarenka nagrzanego słońcem piasku, wolno przesypujące się między palcami stóp, dawały wspaniałe uczucie odprężenia i wieczornego relaksu po długim, wyczerpującym marszu z góry Rinjani.

– Jutro kolejne atrakcje, Kasiu – szepnął mi na ucho Marek –  a teraz chciałbym spędzić czas tylko z tobą w zaciszu naszego bungalowu. Uśmiechnęłam się, wiedząc, że to oznacza tylko jedno… Bardzo chciał zagrać w „Zombie” na swoim nowym tablecie.

image2-1

Warany i rafy koralowe na Komodo
Następny dzień zaczął się wcześnie rano kolejnym przelotem do Labuan Bajo na Flores. Stamtąd mieliśmy transfer na Komodo.

Wcześniejsze dni były dość intensywne, dlatego z radością powitałam hamak na górnym pokładzie statku, który miał zawieźć nas na spotkanie z największym żyjącym jaszczurem na ziemi.

2I6A1346

Tak, widzieliśmy warany – bo o nich mowa. Choć są największą atrakcją wysp Komodo, dla mnie o wiele większym zaskoczeniem jak zwykle była przyroda i krajobraz, a przede wszystkim to, co mieliśmy okazję zobaczyć nurkując.

Indonezja ma jedną z najpiękniejszych i najbardziej różnorodnych raf koralowych na ziemi.  Schodziliśmy pod wodę wiele razy i za każdym razem naszym oczom ukazywał się najpiękniejszy widok, jaki kiedykolwiek widziałam w życiu. Chciało się krzyczeć, jak tu pięknie, ale jedynym możliwym środkiem komunikacji był wyciągnięty w górę kciuk i uścisk dłoni Marka. Rozumieliśmy się bez słów, było pięknie. Chciało się kochać i całować w otoczeniu tych kolorowych ukwiałów i niezliczonych ilości ryb. Nie wierzycie? Pojedźcie sami.

image2

Podczas urlopu zwiedziliśmy jeszcze kilka miejsc z paszportem Garudy. Zachwyceni historią chrześcijaństwa na Flores odwiedziliśmy kilka kościołów związanych z działalnością polskich misjonarzy.  Niezwykłe spotkania z ludźmi, którzy opowiadali o życiu nieżyjącego już ks. Stanisława Wyparło, który na Flores spędził 50 lat swojego życia, zbudowały niesamowite poczucie, że niezależnie od szerokości geograficznej, tylko od serca ludzkiego zależy, czy nieznajomość innej kultury wzbudzi dystans i niechęć czy ciekawość, przyjaźń i szacunek.

Wyjeżdżając z Indonezji, obiecaliśmy sobie więcej takich urlopów w naszym dalszym wspólnym życiu.

Tekst: Katarzyna Frycz