Kwestia upodobań. Dla Gruzinów to kurort “numer jeden” nad Morzem Czarnym. Międzynarodowy, choć witają wszystkich po rosyjsku. Rosjanie stanowili do niedawna główną klientelę. Teraz to się zmienia, a wśród przyjeżdżających naszych coraz więcej.

Jak to z Polakami często bywa, tam gdzie nas dwóch, tam… trzy zdania. Dla jednych okropnie, dla innych – fantastycznie. Ja jestem akurat z trzeciej opcji. Urlopu nie chciałbym spędzać w Batumi, bo ciut za głośno, choć i tak – w porównaniu z “Las Vegasami” na bułgarskiej riwierze – mały pikuś. Ale zobaczyć chciałem.

Batumi z morskiej perspektywy, fot. Paweł Wroński

Batumi z morskiej perspektywy, fot. Paweł Wroński

Zobaczyłem i nie żałuję! Słynną promenadę, która biegnie szerokimi – jak na alejki – nieco zbyt monumentalnymi pasażami, tworząc niemal tropikalny Park Cudów. I plażę, która cięgnie się tuż obok, niezbyt wprawdzie szeroką i pokrytą kamykami, ale całkiem przyjemną. I port, do którego zawijają zarówno kontenerowce, jak małe pasażerskie jednostki. Są wśród nich spacerowe stateczki. Wsiadłem na ten, na który “prigłaszali” akurat wtedy, kiedy dotarłem do końca promenady. Popatrzyłem na brzeg od strony morza i zamieniłem kilka słów z rodakami. Raczej z pierwszej opcji. Piszę “raczej”, bo podobało im się, z tym, że podobnie jak ja przyjechali tylko na jeden dzień. Pooglądać Batumi, bo kwaterowali 30 km dalej na północ, w Kobuleti.

Hall jednego z licznych w Batumi kasyn, fot. Paweł Wroński

Hall jednego z licznych w Batumi kasyn, fot. Paweł Wroński

Kasynami nie byli zainteresowani (to kwitnący interes w Batumi), zwłaszcza że wypoczywali z gromadką dzieci. Kobuleti uznali za idealne, bo tam i ciszej, i taniej, i bliżej na piaszczyste plaże. Tak się złożyło, że nie byli pierwszy raz w Gruzji, więc dokonali wyboru świadomie. Po południu spotkaliśmy się jeszcze w Ogrodzie Botanicznym. Należy do największych na świecie. Alejkami można spacerować do upadłego. Ale nie trzeba, bo tu i ówdzie rozstawione ławeczki, zapraszają by się zrelaksować. Z widokiem na morze.

Ogród Botaniczny w Batumi, fot Paweł Wroński

Ogród Botaniczny w Batumi, fot Paweł Wroński

Wróćmy jednak do centrum, do Parku Cudów. W porcie kończy się rozległym placem, nad którym góruje kilka budowli. Niektóre są w ruinie. Obstawiono je dźwigami, ale zamysłu co się z nimi będzie działo, póki co nie dostrzegłem. Dwie budowle frapują za to oryginalną formą. Ażurowa jest współczesnym dziełem autorstwa Alberto Domingo Cabo. Wieża Alfabetu ma 130 m wysokości, a zdobi ją skręcona spiralnie niczym DNA wstęga z gruzińskimi literami. Konstrukcję wieńczy przeszklona widokowa galeria. Drugi budynek, wyższy i smukły jak rakieta, zakończony jest białą iglicą, a niżej na narożniku elewacji ma zainstalowane złote gondolki. Tworzą kołowrotek, który się kiedyś obracał. Teraz już się nie kręcą, bo zarówno ten budynek, jak sąsiednie (te z dźwigami wokół), to dawne gmachy uniwersyteckie. Były wizytówką radzieckiego Batumi. A teraz czekają na pomysłowych inwestorów z kapitałem.

Widok na morze z Wieży Alfabetu, wzniesionej na zlecenie władz Batumi przez Alberto Domingo Cabo , fot. Paweł Wroński

Widok na morze z Wieży Alfabetu, wzniesionej na zlecenie władz Batumi przez Alberto Domingo Cabo , fot. Paweł Wroński

Nieopodal stoi dawna latarnia morska i obraca się diabelski młyn. Obok niego Ali i Nino – instalacja Tamary Kwesitadze, znanej gruzińskiej rzeźbiarki. Młodzieniec z Azerbejdżanu i gruzińska księżniczka połączeni legendarną miłością. Niestety z powodu waśni między obu narodami i różnicy w społecznym statusie, ich uczucie ziścić się nie mogło. Lśniące w słońcu stalowe figury obracają się w mechanicznym tańcu, zbliżając się i oddalając od siebie. Póki prądu starczy.

Ali i Nino, instalacja-wizytówka Batumi, autorstwa Tamary Kwesitadze, fot. Paweł Wroński

Ali i Nino, instalacja-wizytówka Batumi, autorstwa Tamary Kwesitadze, fot. Paweł Wroński

Wieczorem Batumi lśni nie mniej triumfalnie niż stolica kraju. Jaki jest powód tego triumfu? Żywione prze Gruzinów przekonanie, że energia elektryczna nigdy się u nich nie skończy. Na rzece Enguri mają jedną z najwyższych betonowych zapór na świecie. Ba, spiętrzone wody kaukaskiej rzeki kierowane są do elektrowni, która do 2007 r. pokrywała 47% krajowego zapotrzebowania na energię. Elektrownia jest jednak po abchaskiej stronie rzeki, a region od dawna wykazywał tendencje separatystyczne. Kilka lat temu Abchazja oświadczyła, że się z Gruzji wypisuje. Rosjanie skwapliwie udzielili wsparcia i… położyli łapę na gruzińskim pstryczku elektryczku. Po pewnym czasie Gruzini się otrząsnęli, zainwestowali w sieć hydrolelektrowni (co w górskim kraju jest logiczne). Iluminacje Tbilisi i Batumi są więc nie tylko atrakcją dla turystów, ale także demonstracją, palcem wzniesionym ku górze przed oczami wielkiego brata zza Kaukazu.

Park Cudów przyciąga atrakcjami do późnego wieczora, fot. Paweł Wroński

Park Cudów przyciąga atrakcjami do późnego wieczora, fot. Paweł Wroński

Boomu turystycznego w Batumi dowodzą liczne place budowy, prosperujące nieźle knajpy, kasyna i ruch na ulicach do późnych nocnych godzin. Światowe hotelowe sieci (Kempiński, Radisson, Hilton, Sheraton), wystawiły już tutaj swoje obiekty. A przecinające wieczorne niebo laserami muzyczne fontanny, skonstruowali Francuzi. Oświetlone barwnie miasto, sprawia wrażenie, że chce konkurować z Dubajem.

Fontanny made in France, fot. Paweł Wroński

Fontanny made in France, fot. Paweł Wroński


Batumi jest trzecim pod względem liczby mieszkańców miastem kraju (160 tys.); stolicą Adżarii. W latach 1991-2004 prowincja miała status republiki autonomicznej. W praktyce, dyktatorską władzę sprawował Asłan Abaszydze. Po wyborze na prezydenta Micheila Saakaszwilego, Tbilisi odzyskało kontrolę nad prowincją.


INFO
www.gobatumi.com
Odkąd Wizz Air oferuje w przystępnej cenie loty do Kutaisi (147 km z Batumi), do Batumi można wybrać się nawet na weekend (przedłużony do 4 dni ze względu na terminy rejsów). Turystyczna platforma Wizz Tours (członek Wizz Air Group), oferuje przeloty i hotele w pakietach. Gruzińska oferta jest jeszcze w przygotowaniu, ale od przyszłego sezonu będzie można z niej skorzystać planując citybreak w Batumi.

Charakterystyczne wieże Hiltona widziane z alejek Parku Cudów, fot. Paweł Wroński

Charakterystyczne wieże Hiltona widziane z alejek Parku Cudów, fot. Paweł Wroński

W każdym niemal miesiącu coś się dzieje. Festiwale muzyki jazzowej i klasycznej o aspiracjach międzynarodowych, weszły już na stałe do kalendarza wydarzeń. Podobnie do  imprez o ludowej proweniencji, takich jak sierpniowa Kolkhoba z przedstawieniami teatralnymi, wrześniowa Tbeloba ku czci XIII-wiecznego myśliciela Tbeli Abuseridze, październikowe święta Merisoba z jarmarkiem smakołyków oraz Maretoba w rocznicę konsekracji cerkwi św. Jerzego.

Wygląda na zgubionego..., fot. Paweł Wroński

Wygląda na zagubionego…, fot. Paweł Wroński


Materiał powstał w 2016 r. po lipcowej podróży studyjnej do Gruzji, zorganizowanej pod auspicjami Wizz Tours, platformy turystycznej, członka Wizz Air Group.