Hawana jest miastem, dla którego łatwo stracić głowę. 
Tętniącym muzyką, pełnym stylowych zaułków i zabytkowych miejsc.

Ernest Hemingway o życiu umiał pisać jak nikt inny. Umiał też cieszyć się nim, a do legendy przeszły ilości mojito i daiquiri, jakie wypijał w stolicy. Na pobicie tych rekordów nie ma co liczyć, ale jeśli chcemy spotkać Hemingwaya, trzeba udać się do baru El Floridita, gdzie pijał daiquiri (drink na bazie białego rumu, soku z cytryny i limonki).

Mojito z pisarzem
Dziś posąg wspartego o bar Hemingwaya jest oblegany przez turystów, chcących sobie zrobić zdjęcie ze słynnym pisarzem. Natomiast w barze w La Bodeguita pijał mojito (w wersji klasycznej: przygotowywanej z białego rumu, brązowego cukru, mięty i limonki). Unieśmiertelnione w jego powieściach drinki są dziś masowo zamawiane, choć mało kto jest w stanie dorównać słynnemu nobliście, który pijał wersję „papa doble” o podwójnej zawartości rumu. Pewnego dnia jego rekord wyniósł półtora litra rumu! O tym, jak popularna jest La Bodeguita, najlepiej świadczą tysiące napisów pamiątkowych na ścianach oraz zdjęcia sław, które odwiedziły to miejsce. Historię produkcji narodowego alkoholu najlepiej poznać w Muzeum Rumu, gdzie w zabytkowym wnętrzu zachowano oryginalne maszyny. Za to przed hotelem Ambos Mundos do zdjęć pozuje sobowtór Hemingwaya z nieodłącznym cygarem. Pokój, w którym pisarz zwykł nocować i pisać swe dzieła, dziś został zamieniony w izbę pamięci. Zobaczymy tu rękopisy słynnych powieści oraz różnorodne wydania jego książek: jest nawet egzemplarz po polsku! Wędrując rozbrzmiewającymi muzyką zaułkami starej Hawany, niekiedy spotkamy polskie fiaty 126p, zwane popularnie „polaquito”. W czasach socjalizmu były wysyłane do bratniego kraju w zamian za towary z wyspy i do dziś cieszą się sympatią, mają nawet swój własny klub miłośników. Choć trudno w to uwierzyć, ale potrafią osiągać tam zawrotną cenę ponad 20 tys. złotych!

W rytmie miasta 
By smakować urodę Hawany, warto udać się na plac Katedralny, gdzie przed barokową fasadą katedry kobiety z cygarami w zębach pozują do zdjęć z wprawą zawodowych modelek. Otaczające plac kamienice tworzą stylową oprawę, a wystawione przed nimi restauracyjne stoliki kuszą, by zrobić przerwę w zwiedzaniu. Warto dać się skusić i spróbować dania „ropa vieja” (stare ubranie). Wbrew oryginalnej nazwie nie jest to jednak odzieżowy recykling, lecz nazwa bardzo popularnego dania składającego się z pociętego w paski mięsa i ryżu z czarną fasolą. Oczywiście na smakoszy czekają też owoce morza i ryby, doskonałe są także różnorodne tutejsze sałatki. By umilić gościom czas, w restauracjach często występują muzycy, a nawet tancerze. Prawie każdy zespół gra przeboje z „Buena Vista Social Club”, a rozpoczynający film szlagier „Chan Chan” jest dziś najpopularniejszą melodią na całej wyspie. Spacerując szerokim, ocienionym pasażem del Prado, miniemy przepiękny pałac Batisty. Warto do niego zajść, by zobaczyć utworzone w jego wnętrzu Muzeum Rewolucji, przed którym wiecznym płomieniem pali się znicz pamięci dla poległych bohaterów.

Zachód słońca na El Malecón 
Jednym z najbardziej rozpoznawalnych miejsc w Hawanie jest Malecón. Nadmorska promenada skąpana w falach to ulubione miejsce spacerów turystów i… romantycznych spotkań. Wieczorami jaśniejący tysiącami świateł hotel Nacional przegląda się w ciepłym morzu, tworząc idealne tło do nocnej zabawy na plaży. Za dnia spotkamy tu wędkarzy i sprzedawców pamiątek, którzy mając do dyspozycji jedynie bębenki, tykwy i patyki, od razu wygrywają rytmy salsy, do której tutejsze kobiety kołyszą biodrami. Fascynująca jest ta niezwykła muzykalność mieszkańców Kuby – nic dziwnego, że Malecón tak często rozbrzmiewa muzyką i to właśnie ujęcia tu kręcone znalazły się w słynnym filmie „Buena Vista Social Club”. Malecón ma w sobie magię i czar, któremu trudno nie ulec. Jeśli zatem trafisz do Hawany, spotkanie z miastem zacznij właśnie tutaj.

Chopin słucha salsy
Wcześniej czy później dotrzemy też do budynku El Capitolio (Kapitolu), będącego jednym z symboli miasta. Co ciekawe, gmach wzorowany na paryskim Panteonie i waszyngtońskim Kapitolu jest uważany za jeden z najwybitniejszych budynków tego typu na świecie. Jest też ważnym miejscem w historii Kuby, gdyż to właśnie tu uchwalono słynną konstytucję z 1940 roku.

Na koniec trzeba wyruszyć w okolice Plaza Vieja, gdzie na ścianie jednego z budynków znajdziemy… tabliczkę poświęconą pamięci profesora Lorentza i napis, iż jego przykład odbudowy warszawskiej starówki zainspirował kubańskie władze do odbudowy starej Hawany. A tuż obok można przysiąść na ławeczce Chopina. Gdyby tu dotarł, z pewnością zamiast polonezów i mazurków komponowałby salsę! I oczywiście odwiedziłby słynny kabaret Tropicana! Reklamowany jako najwspanialsza impreza pod gwiazdami, faktycznie nie ma sobie równych. Setka tancerek i tancerzy przedstawia kubański folklor w rytmie rumby, mambo i latynoskiego jazzu. To miejsce ma w sobie urok, któremu nie sposób się oprzeć!

Tekst: Anna i Krzysztof  Kobusowie