Potrzeba rozwoju duchowości, znalezienia równowagi i sensu życia. To skłania wielu podróżników do przebycia tysięcy kilometrów, przeprawienia się przez rzeki oraz pokonania setek schodów. Ale czego się nie robi w poszukiwaniu duchowego oświecenia?

Waranasi, Indie
Indie, ojczyzna jednej z największych i najciekawszych religii świata – hinduizmu, uważane są za doskonałe miejsce dla poszukujących duchowego rozwoju. Ważnym ośrodkiem religijnym jest święte miasto Waranasi wybudowane nad brzegiem Gangesu w stanie Uttar Pradesh, gdzie odbywają się rytualne kąpiele i palenie zwłok zmarłych na ghatach (ciągu kamiennych schodów prowadzących w dół ku rzece). Według wielu hinduistów to ostatni przystanek przed oświeceniem.

Turyści z całego świata przybywają tutaj, żeby uczestniczyć w medytacjach, wykładach i zajęciach jogi. Co bardziej dedykowani decydują się na dłuższy pobyt w aśramie. Tu muszą przestrzegać określonych zasad dotyczących zachowania oraz odżywiania w celu znalezienia równowagi w życiu, oderwania się od spraw materialnych i oczyszczenia organizmu. Żadnych używek, leków, seksu, mięsa, czekolady czy kofeiny. Przed świtem pobudka i medytacja. Po wschodzie słońca pierwsza seria asan, czyli ćwiczeń jogi, i dopiero skromne śniadanie. W ciągu dnia dalsza medytacja, wykłady, rozmowy, czytanie oraz praca na terenie ośrodka.

Kotlina Katmandu, Nepal
Ośnieżone szczyty gór, wielowiekowe świątynie i wreszcie miejsce narodzin Buddy. Nepal to z pewnością mekka nie tylko dla himalaistów, ale także i tych poszukujących duchowego oświecenia. Daje się to szczególnie odczuć w sercu kraju – kotlinie Katmandu, która obejmuje siedem zespołów zabytków stanowiących świadectwo bogatej historii, tradycji oraz sztuki. W miastach królewskich – Katmandu, Patan i Bhaktapur – będą to place Durbar, w samej stolicy buddyjskie stupy Swayambhunath i Boudhanath oraz hinduistyczne świątynie Pashupatinath (Paśupatinath) i Changu Narayan. Niestety w wyniku trzęsienia ziemi w kwietniu 2015 r. wiele z niezwykłych budowli uległo zniszczeniu, jednak nie należy się tym zrażać. Bo duchowość w Katmandu czuje się w powietrzu i na ulicach. Nadają ją życzliwi mieszkańcy malujący dzieciom oczy na czarno, chroniąc je tym samym przed złem, oraz sadhu – hinduscy wędrowni asceci noszący szafranowe szaty. Ci mogą pobłogosławić przechodnia, malując mu na czole czerwoną kropkę, tzw. bindi. Znak ten ma za zadanie chronić przed ubytkami energii oraz stanowi przestrzeń wyższej świadomości.

Jezioro Yamdrok, Tybet
Na drodze z Shigatse do Lhasy, na wysokości ponad czterech tysięcy metrów, leży jedno z największych jezior w Tybecie. Ponoć tutejsza woda ma niezwykłą moc – przywraca młodość, uzdrawia, sprawia, że ludzie stają się mądrzejsi. To częste miejsce pielgrzymek mnichów, ale i mieszkańców Tybetu. Bo Tybetańczycy wierzą, że jeziora są miejscami świętymi, które uchronią ich przed złem. Nic dziwnego, że i Dalajlama odwiedził Yamdrok kilkakrotnie. Okolica jest niesłychanie malownicza. Czysta i gładka tafla wody mieni się wieloma odcieniami turkusu, kontrastując z rudo-czekoladowymi wzgórzami. Wysokość, krystaliczna czystość i suchość powietrza sprawiają, że wszystkie barwy nieba, ziemi, wody są niezwykle intensywne i niespotykane w żadnym innym miejscu. Magia tego miejsca udziela się odwiedzającym również poprzez powiewające na wietrze kolorowe mantry oraz stupy – kupki kamieni wznoszone na cześć Buddy, ale służące także jako drogowskazy i „opiekunowie” okolicznych mieszkańców oraz podróżnych.

Tekst: Agnieszka Zawistowska