Za nami druga edycja tegoż festiwalu. Wpisał się on już w kulinarno-kulturowy kalendarz Warszawy, stanowiąc  święto polskiej kultury alkoholi i kulinariów.Ileż tam było wspaniałych wibracji, mocnych smaków, wyrazistych aromatów, dobrej zabawy i wyjątkowych wydarzeń!

W zabytkowym budynku Reduty Banku Polskiego w Warszawie zaprezentowali się renomowani producenci polskich i światowych alkoholi. Przy ich stoiskach (brawa za gustowne wystroje i jednakowe dla wszystkich banery!) można było degustować wódki, nalewki, miody pitne, likiery, dowiedzieć się o surowcach, destylacjach, zaleceniach; co z czym i do czego pić. Były tam zarówno alkohole znane konsumentom, jak i niszowe, limitowane. Razem – 200 trunków! A każdy to inna opowieść. Pszenica, jęczmień, żyto, orkisz, śliwka, czeremcha, głóg,  kawa, karmel, mango, kokos, bez glutenu, organiczna, na wodzie artezyjskiej, filtrowana przez moreny polodowcowe, z dębowej beczki – o wódce mówiono na okrągło i do dna! Wystawcy i eksperci podkreślali jak bardzo zmienia się nasze polskie podejście do wódki. Coraz częściej doceniamy jej jakość, walory smakowe, interesujemy się składem, ważna jest tradycja, ale lubimy też eksperymentować. Właśnie dla takich rozmów, dla odkrywania smaków, dla wiedzy i walorów poznawczych  organizowany jest ten festiwal. Jego pomysłodawca, Piotr Popiński – prezes  zarządu Grupy Dom Wódki i Muzeum Wódki, podkreślił, że ”misją festiwalu jest kultywowanie najlepszych tradycji kulinarnych i gorzelniczych naszego kraju oraz nadanie polskiej kuchni i wódce należnej rangi”.

Procentowe spotkania
Działo się naprawdę wiele i to na wysokim poziomie (a nawet trzech: dwa piętra degustacji, piętro edukacyjne, sklep i targ zakąsek ze specjałami renomowanych warszawskich restauracji: Elixir by Dom Wódki, Folk Gospodyoraz Oberży pod Czerwonym Wieprzem).

Prezentacje, panele dyskusyjne i warsztaty potwierdziły, że jesteśmy głodni (sic!) wiedzy. Atrakcją była premierowa prezentacja najnowszej powieści  Grzegorza Kalinowskiego „Śledztwo ostatniej szansy”, której tłem są bary, szynki i restauracje przedwojennej Warszawy.  Autor był też jednym z gości Bartosza Węglarczyka podczas „Kolacji Mistrzów”. To piękne i mądre spotkanie obfitowało  w anegdoty sypane jak z rękawa, ale nie zabrakło też rozmów poważnych o tradycji, historii, kulturze picia, przemianach obyczajowych i gastronomicznych.

Tematyka historyczno-obyczajowa dominowała także na prezentacji „Kultura wódki i zakąski w czasach PRL-u”. Zupełnie inną historię, bo dotyczącą legendarnego American Bar,  opowiedzieli barmani z najstarszego londyńskiego baru, zaś barmani z warszawskiego The Roots Bar & More podzielili się wiedzą o tworzeniu finezyjnych koktajli na bazie wódki, a wielokrotni mistrzowie świata (T. Małek i M. Posłuszny) zaprezentowali niezwykły barmański show.

W strefie edukacji można było nauczyć się jak dobierać wódkę do jedzenia, jak zrobić nalewkę, jak przygotować pyszną zakąskę (i to w 5 minut!) i jak serwować ostrygi. Znani szefowie kuchni: Robert Sowa, Wojciech Pasikowski i Michał Tkaczyk  poprowadzili warsztaty ze sztuki przygotowywania tatara.

Warto podkreślić, że tegoroczna edycja festiwalu była pierwszym tego typu wydarzeniem organizowanym w oparciu o zasady „zero waste”, tj. ograniczenia odpadów i redukcji zużycia plastiku.

Tradycja zobowiązuje
Podczas otwarcia festiwalu odbyła się wyjątkowa uroczystość:  Muzeum Wódki przy Placu Teatralnym w Warszawie otrzymało kolekcję przedwojennych pamiątek po Casimirze J. Koszarskim – największym importerze polskich alkoholi do USA przed II wojną światową.

Do jeszcze starszych tradycji nawiązywała ciekawa prezentacja: „Muzeum Wódki na 100-lecie niepodległości”. Adam Łukawski, współautor kolekcji  Muzeum Wódki, opowiedział o tradycjach niepodległościowych, przedstawił dzieje znanych przedsiębiorców (np. rodziny Baczewskich, Alojzego Ruchniewicza, Zdzisława hr. Tarnowskiego, Felicjana Jankowskiego), jednocześnie społeczników, patriotów, zaangażowanych w rozwój polskiego przemysłu gorzelniczego, a także podkreślał znaczenie etykiet, które były swego rodzaju nośnikami polskiej tradycji. Chwalebny jest fakt, że na festiwalowej przestrzeni znalazło się miejsce, by wyeksponować historyczne pamiątki: etykiety, butelki, faktury, reklamy, listy, menu, dokumenty.

Po resztę wiedzy i wrażeń trzeba udać się do Domu Wódki, w ramach którego funkcjonują Muzeum Wódki, restauracja Elixir wraz z Vodka Atelier oraz koktajl bar The Roots. To właśnie Dom Wódki jest organizatorem festiwalu. Jego druga edycja zakończyła się ogromnym sukcesem. Następna już za rok.

I ja tam byłam, miód i wódkę piłam…

Tekst: Alina Woźniak
Zdjęcia: Alina Woźniak, archiwum FESTIWALU WÓDKI I ZAKĄSKI