Wąskim pasem między Adriatykiem a opadającymi wprost na plaże górskimi stokami Paklenicy i Velebitu, ciągnie się Dalmacja. Niczym drogocenny sznur pereł wyrastają na wybrzeżu miasta: Zadar, Split, Trogir i najsłynniejsze z nich – Dubrownik.

Zachwycają budowlami wznoszonymi od czasów starożytnego Rzymu po współczesne i cienistymi zaułkami, w których kryją się restauracje serwujące to, co w Dalmacji najsmaczniejsze – owoce morza.

Dubrownik – perła Adriatyku
Na Dubrownik można spojrzeć z perspektywy ulic lub obiegających Stari Grad murów albo ze wzgórza Srdj (412 m), do którego zachodnich stoków miasto jest przytulone. Błądząc uliczkami, wśród kamienic, kościołów i klasztorów, zauważymy, że tworzą one regularną niemal kratę. I wszystkie, prócz jednej, są tak wąskie, że słońce rzadko do nich zagląda. Można się w nich skryć, gdy z nieba leje się żar. Znajdziemy tu też dziesiątki restauracji, w których rozkoszować się można smakiem dalmackiej kuchni. Szeroka ulica to główny miejski deptak, Stradun, który biegnie od wschodniej do zachodniej bramy. Przy zachodniej wznosi się studnia Onofria z 16 kamiennymi maszkaronami, z których tryska woda. Ponoć każdemu, kto się jej napije, przynosi w życiu szczęście. W pobliżu wschodniej bramy stoi pałac Sponza, w którego sieni wyryto motto miejscowych kupców: „Wzbronione jest nam oszukiwać i fałszować miary, toteż gdy ja ważę towar, ze mną razem czyni to Bóg”. Niegdyś Dubrownik na podobieństwo Wenecji tworzył republikę, a pod jej banderą pływało ponad 600 statków. Wychodząc na mury, które zdają się wyrastać wprost z morza, pełną piersią zaczerpniemy powietrza. Obiegają one Stari Grad pierścieniem długości 1940 m. Mają 25 m wysokości, 3 m grubości od strony morza i 6 m od lądu, a wzmacnia je blisko 20 bastei, baszt i bastionów oraz dwie cytadele na sąsiadujących ze Starim Gradem półwyspach.

Najpiękniej miasto prezentuje się jednak ze wzgórza Srdj. Pokryte czerwonymi dachówkami kamienice kontrastują z zielononiebieską morską wodą i roślinnością licznych wysp i wysepek wzdłuż dalmackiego wybrzeża.

View of Split port and city - Croatia

Ryby w Pałacu Dioklecjana
Przy okazji wizyty w Splicie można podreperować zdrowie. Tryskają tu bowiem ciepłe siarkowe źródła, których zbawienne lecznicze właściwości docenili już starożytni mieszkańcy, wznosząc na wybrzeżu rezydencję dla cierpiącego na reumatyzm cesarza Dioklecjana. Pałac cesarza jest dziś rozległym kompleksem muzealnym i użytkowym. W jego skrzydłach działają liczne restauracje i sklepy. Na dawnych podworcach zaś w znakomitej akustyce występują zespoły śpiewacze specjalizujące się w klapa, tradycyjnej chorwackiej muzyce, w której jak w fado jest i miłość, i morze, i tęsknota. Na tyłach pałacu funkcjonuje rybne targowisko, które trzeba koniecznie odwiedzić. Jest to miejsce niepowtarzalne. Mieści się w ponadstuletniej hali z żeliwnymi drzwiami ozdobionymi misternie wykutym ornamentem i napisem „Ribarnica”. Otwarte od wczesnych godzin rannych targowisko jest dumą Splitu. I wbrew złośliwym Brytyjczykom, którzy zwykli tu odkurzać swój starty dowcip z tekstem: „Something’s fishy here…”, w hali wypełnionej stosami ryb i skorupiaków nie ma przykrego zapachu ani much. Mieszkańcy Splitu zwykli się nawet chwalić, że to „jedina ribarnica na svijetu bez muha”. A wszystko dzięki siarkowym oparom, które oczyszczają i dezynfekują powietrze wokół termalnych źródeł. Można więc na ladach podziwiać wszystko to, czym morze hojnie obdarowuje mieszkańców Dalmacji – wszak owoce morza są podstawą miejscowej kuchni. Ribarnica jest tym bardziej godna zwiedzenia, że jak twierdzą mieszkańcy Splitu, od lat nic się w niej nie zmienia. Nawet to, że kupioną rybę zręcznie oprawia za 10 kun fachowiec uzbrojony w ostre noże.

Croazia Zara Piazza dei Pozzi

Zadar – mały chorwacki Rzym
Takie miano zyskała metropolia północnej Dalmacji z racji swojej przeszłości. Miasto powstałe w czasach cesarstwa zachowało w swym układzie i budowlach czytelne do dziś ślady starożytnej epoki. Pierwszym jest forum, największe, jakie powstało po wschodniej stronie Adriatyku. Z napisów wyrytych na kamieniach dowiadujemy się, że na polecenie cesarza Augusta. Gdy Europę zdominowało chrześcijaństwo, na jego ruinach wzniesiono kościół św. Donata i pałac biskupi. Podobnie główna ulica miasta  – Kalelarga (czyli po łacinie szeroka ulica  – Calle Larga), którą przemierzano już za czasów rzymskich, w średniowieczu przemianowana została na ulicę św. Katarzyny, bo wzniesiono przy niej klasztor pod wezwaniem tej właśnie patronki. Dziś pełno przy niej kafejek i butików, więc nieustannie panuje tu różnojęzyczny gwar. Zadar jest również znakomitą bazą do wypadów w najpiękniejsze zakątki Dalmacji, zwłaszcza do zachwycających oryginalnym krajobrazem i przyrodą pobliskich parków narodowych: Paklenicy, Kornati, Jezior Plitwickich, Wodospadów Krka i Północnego Velebitu. Stąd też pochodzi jeden z chorwackich przysmaków  – maraskino, likier z miejscowych dzikich wiśni odmiany maraška. Destyluje się go ze sfermentowanego soku tych owoców (smakiem i wyglądem przypominają nasze szklanki), zazwyczaj z dodatkiem gorzkich migdałów, jaśminu albo wanilii. Przy lampce maraskino wspaniale się wypoczywa po zwiedzaniu miasta lub powrocie z dalszych wycieczek i planuje kolejne wypady. Przypisuje mu się także właściwości lecznicze.

Tekst publikowany na łamach magazynu “Świat Podróże Kultura” w numerze zima 2012/2013 na str. 6-11.