Kolorowe są domy, ludzie, kwiaty i kramy z pamiątkami. La Boca jest specyficzna: nie ma tu wielu zabytków, a największe atrakcje to piłkarski stadion, domy z blachy falistej i klimat robotniczej dzielnicy. 

Każda z 47 barrios de la Ciudad de Buenos Aires, czyli dzielnic miasta Buenos Aires (nazwę tłumaczy się jako  Pomyślne Wiatry) ma swoją osobną historię do opowiedzenia. Jedno z największych miast Ameryki Południowej trudno ogarnąć nawet z lotu ptaka. Gdy zanurzyłem się w labirynt ulic, uliczek, zaułków, parków i placów, straciłem orientację dosłownie i w przenośni. Trzeba by nie dni, ale tygodni, żeby podejrzeć Buenos Aires od podszewki i je zrozumieć. Tak bywa z ogromnymi miastami, których dzieje nikną w mrokach średniowiecza.

Graffiti of tango dancers in "la boca" district of buenos aires

Graffiti of tango dancers in “la boca” district of buenos aires

Zwiedzanie miasta jest wyczerpujące: natłok dostojnych  zabytków, obfitujących w eksponaty muzeów i pomników, z których zerkają dumni bohaterowie, zdobywcy i odkrywcy.  A wszystko w temperaturze powietrza ponad 30°C, w końcu to początek lutego – pełnia lata na półkuli południowej. Kolejny dzień rezerwuję na odwiedzenie dzielnicy La Boca. W przewodnikach z jednej strony ostrzegają, że bywa tam niebezpiecznie (można stracić portfel, aparat fotograficzny i jeszcze dostać w zęby), ale z drugiej strony zachęcają, żeby koniecznie zwiedzić tę niezwykłą część miasta.

Przez miasto
Rezygnujemy z przejazdu transportem miejskim. Usłyszeliśmy, że monety, które wrzuca się do automatów biletowych, są wprost nieosiągalne, a jeśli tak, to można je kupić z kilkakrotnym przebiciem. Poza tym chcemy posmakować atmosfery codzienności miasta. Ruszamy z Retiro Avenida Corrientes przez historyczny plac Majów do Avenida Paseo Colon i placu Evy Peron. Do przejścia mamy ponad 6 km, więc około południa, podobnie jak wielu portenos – tak nazywają się mieszkańcy Buenos, robimy sjestę w parku Lezama. Wszyscy wyciągają się na trawie i popijają yerba mate – gorzkawy napar z suszonych liści ostrokrzewu paragwajskiego. Każdy ma swój własny zestaw służący do przygotowania napoju, na który składa się mate (naczynie), bombilla (rurka), pojemnik na susz herbaciany oraz termos z gorącą wodą. Kryjąc się w zielonym cieniu i pokrzepiając yerba mate, przeczekujemy skwarne południe, po czym ruszamy dalej.

KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERA

KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERA

Genueńczycy nad La Platą
Słynną „Bombonierkę” – stadion Club Atletico Boca Juniors – oglądamy z daleka, chociaż można go zwiedzić z przewodnikiem. Skąd taka sława? Fani mogą długo opowiadać o ponad 100-letnich dziejach klubu. Mniej zorientowanym niech wystarczy informacja, że tu na początku lat 80. XX w. zrodziła się legenda Diego Maradony – piłkarza wszech czasów, który do dziś ma wielu swoich „wyznawców” wśród kibiców. Klub sportowy założyli emigranci z Genui. W połowie XIX w. za chlebem, za ocean wyruszyło wielu ubogich Włochów i Hiszpanów. Swój nowy dom znaleźli u ujścia rzeki Riachuelo do La Plata w najstarszej części Buenos Aires – La Boca. Przemysłowa dzielnica nie rozpieszczała urodą i warunkami życia, ale praca przy pakowaniu mięsa, w portowych magazynach lub na morzu, pozwalała utrzymać rodziny. Robotnicy do budowy domostw używali odpadów, blachy falistej, którą malowali resztkami farb okrętowych. Dziś wielobarwne domy (hiszp. conventillos) są wizytówką La Boca.

W rytmie tanga
W obskurnych zaułkach dzielnicy pozostała bieda i „szemrana” atmosfera, znana choćby z warszawskiej Pragi, ale La Bocę opanowali turyści, których tłumy spacerują po centralnej ulicy Caminito. Mnóstwo tu restauracji, barów i sklepów z argentyńską „cepelią”. Brukowane uliczki przemierzają orkiestry, artyści wystawiają na sprzedaż swoje prace. W upale spacerują tancerze tanga: kobiety w długich sukniach, na wysokich obcasach i z pełnym makijażem oraz panowie w czarnych garniturach i kapeluszach. Może ktoś zechce zapłacić za taniec… Beuons Aires to miasto tanga. Pełne wibrujących emocji taniec i muzyka są dosłownie wszędzie. Tango i kawa rozpoczynają dzień, wino i tango go kończą… W każdej knajpce, jak nie gitarzysta, to akordeonista lub pieśniarz. Furorę robi chłopiec przebrany w strój gaucho, który wiruje w ognistym tańcu z chustą. Chłopcu błyszczą oczy, a kobieta w falbaniastej sukni, z którą tańczy, uśmiecha się… niech będzie, że to popis „pod publiczkę”, ale jakże autentyczne emocje wyraża ta para! Uciekając przed turystycznym rozgardiaszem, zapuszczamy się w ponure uliczki z ponurymi kamienicami. Jak spod ziemi wyrastają policjanci, którzy uprzejmie, acz stanowczo sugerują odwrót.

Lomo al Malbec
Gdy słońce topi się w srebrzystych wodach La Platy, spacerujemy bulwarem Pedro de Mendoza (ulica nosi imię założyciela miasta). Wraz z nadejściem zmierzchu, portenos zasiadają do posiłku. Wyszukujemy nieturystyczną knajpkę: plastikowe obrusy i krzesła, ale pełną „tubylców”, co znaczy, że dobrze tu karmią. I rzeczywiście bife de lomo – stek z wołowej polędwicy – jest przepyszny. Argentyńska wołowina jest znana na całym świecie, a tysięczne stada krów swobodnie wypasających się na Pampie oraz doglądający je pasterze (gauchos) są nieodłączną częścią krajobrazu tego kraju. Smak mięsa świetnie podkreśla kieliszek czerwonego wina ze szczepu Malbec, z winnic u stóp Andów. Viva la Vida, amigos!

IMG_4336

INFO
www.laboca.com

Waluta: peso argentyńskie (ARS), 1 peso = 100 centavo, często płacić można także USD i EURO.  W większości sklepów można płacić polskimi kartami płatniczymi lub kredytowymi (należy okazać ważny paszport). Najbardziej popularne karty kredytowe to American Express, VISA, MasterCard i Diners Club.
Język urzędowy: hiszpański, ale w Argentynie charakteryzuje się on specyficznym słownictwem i formami gramatycznymi.
Wizy: obywateli polskich udających się do Argentyny na okres do 90 dni nie obowiązują wizy. Przy przekraczaniu granicy można być poproszonym o okazanie biletu powrotnego oraz środków finansowych na pokrycie kosztów pobytu.
Leczenie: Ze względu na wysokie koszty ewentualnego leczenia warto wykupić ubezpieczenie. Opieka medyczna jest ogólnie dostępna, średni koszt wizyty prywatnej wynosi ok. 40 USD.
Samochód: Od turystów nie wymaga się posiadania międzynarodowego prawa jazdy. Wynajmując samochód, należy przedstawić prawo jazdy wydane i ważne w kraju stałego pobytu.
Czas pracy urzędów i sklepów: banki i kantory – od poniedziałku do piątku w godz. 1000-1500, agencje turystyczne i punkty usługowe – zwykle w godz. 900-1200 i 1400-1900, sklepy w dużych miastach od 900 do 2000, kawiarnie, cukiernie i pizzerie – otwarte praktycznie całą dobę, z przerwą między 200 a 600 rano. Obiady w restauracjach są serwowane od 1200, kolacje zaś od 20.30, fast foody są dostępne o każdej porze.

IMG_4389-copy

Tekst publikowany na łamach magazynu “Świat Podróże Kultura” w numerze zima 2012/2013 na str. 72-75.