Natura i historia uczyniły ją jednym z najatrakcyjniejszych krajów północno-zachodniej Afryki. A jako cel podróży podejmowanych dla zdrowia Tunezja plasuje się od lat w światowej czołówce.

Wachlarz atrakcji turystycznych, w tym cenionych na świecie zabiegów wellness, jest bardzo szeroki, bo wykorzystuje się w nich morskie zasoby i słońce – skarby niemal niewyczerpane.

Zdrowie z morza i piasku
Do dziś na terenie całego kraju w użyciu jest język francuski, a idee wywodzące się z kraju niedawnego protektora łatwo trafiają na tutejszy grunt. Tak było z talasoterapią – metodą leczenia wodą i naturalnymi produktami morskimi (zwłaszcza błotem i algami), stosowaną z powodzeniem we Francji od ponad stu lat. Woda morska regeneruje, pobudza krążenie krwi i stymuluje przemianę materii. Zawarte w niej minerały działają przeciwzapalnie, łagodzą bóle reumatyczne, zmniejszają sztywność stawów i poprawiają ukrwienie, likwidując żylaki i obrzęki nóg. Są zbawienne dla osób cierpiących na choroby skóry, łagodzą cellulitis i skutki poparzeń (również słonecznych). Nadmorskie powietrze rewelacyjnie działa na choroby dróg oddechowych, natomiast spacery boso po piasku zastępują z jednej strony doskonały peeling, a z drugiej akupresurę, zapobiegając przy tym płaskostopiu. Ponadto szum wody działa na nas uspokajająco, gdy borykamy się ze stresem i zmęczeniem, tak przecież dokuczliwymi chorobami cywilizacyjnymi. W Tunezji panują wręcz idealne warunki do zabiegów talasoterapii.

Od Kartaginy do Gwiezdnych Wojen
Mimo egzotycznej scenerii i panującego w kraju islamu w Tunezji trudno czuć się obco.  Związki historyczne sięgają czasów greckich. Tutaj założono Kartaginę. Miasto-państwo, które przez sześć stuleci konkurowało z Rzymem, stając się częścią imperium dopiero 150 lat przed Chrystusem. Kilkaset lat później zawładnęli tym obszarem Arabowie. Dotarły tu plemiona berberyjskie i Beduini. Zdobywcy wyrugowali wprawdzie wpływy chrześcijańskie, ale rozwinęli wymianę towarów oraz wiedzy między północnymi a południowymi wybrzeżami Morza Śródziemnego.  Zainteresowanie krajobrazem i zabytkami miejscowej kultury wzrosło w czasach współczesnych, po emisji kręconych na południu Tunezji, w okolicach Matmaty i Tataouine, „Gwiezdnych Wojen”. Świat obiegły wtedy fascynujące pejzaże, ze złocistymi diunami i skałami o zaskakująco ciepłej barwie. A przecież to nie wszystko, co Tunezja ma do zaoferowania, bo w kalejdoskopie jej krajobrazów są jeszcze grzbiety Atlasu, szotty, czyli okresowe słone jeziora, i cudowne plaże na wschodnim wybrzeżu (najsłynniejsze na przylądku Cap Bon koło Hammamet). Wszędzie zaś czekają na turystów zarówno urządzone niczym seraje duże hotele w przystępnej cenie, jak i bardziej intymne, luksusowe, przeznaczone dla najzasobniejszych klientów rezydencje w oazach i pola golfowe.

Fotolia_7443581_L

Kalejdoskop atrakcji
Wyprawy na Saharę na grzbietach wielbłądów albo samochodami 4×4 zadowolą zapewne  najaktywniejszych gości. Nie sposób się też nudzić, bardziej klasycznie spędzając czas – wśród tutejszych zabytków najchętniej odwiedzane są pamiątki starożytności – ruiny z czasów fenickich i rzymskich w Dougdze, Kartaginie oraz Kerkouane. Imponująco prezentują się świątynie w Sufetuli oraz monumentalne rzymskie koloseum w Al-Dżamm. W interiorze –  w Tauzarze i Nafcie – zachwycają ceglane ściany domów o dekoracyjnych fakturach, zaś na wybrzeżu – przypominające fortece domy na Dżerbie. Nowsze czasy reprezentują wzniesione pod tureckim panowaniem meczety, medresy ozdobione bogatymi terakotowymi mozaikami w Kairuanie, Tunisie i Sfaksie. Krzyżujące się wpływy kultur śródziemnomorskiej i arabskiej znajdują wyraz we wspaniałej, wykorzystywanej do ozdabiania budowli ceramice, powstającej w warsztatach na Dżerbie oraz w miastach Moknin i Nabeul. Poza tym, jak przystało na kraj arabski, nikt chyba nie odmówi sobie zakupów na sukach, targowiskach pełnych towarów, takich jak choćby dywany czy tkaniny, których wyrób ma długą tradycję, a wzory zachwycają bogactwem ornamentyki i barw.

Tekst publikowany na łamach magazynu “Świat Podróże Kultura” w numerze wrzesień-październik 2012 na str. 6-11.