Z popularną dziennikarką i prezenterką telewizyjną, Anną Popek, rozmawia Mirosław Mikulski.

Jaki kierunek wybiera Pani zwykle na krótki, weekendowy wypoczynek?

Anna Popek

Anna Popek

Anna Popek (AP) ⇒ Na weekend zawsze Polska. Sporo podróżuję służbowo i wtedy zawsze zwiedzam wszystkie ciekawe miejsca, jakie znajdują się w okolicy. Ostatnio na zaproszenie salonu kosmetycznego pojechałam z wykładem o kobiecości do Brodnicy. Uwielbiam gotyk, a tam jest warownia krzyżacka pełna cudownych zabytków z tego okresu, np. Wieża Pod Bocianem. Zawsze, gdy mogę, odwiedzam znajomych i tym razem też tak było. Zaprzyjaźnione małżeństwo ma dom w lesie pod Brodnicą, a w nim niewielki ogród warzywny i kilka koni. Poranna konna przejażdżka nad rozlewiskami Drwęcy, klangor żurawi, pierwsze wiosenne kwiaty w lesie – to prawdziwy rarytas. Interesuję się zdrową żywnością i jej produkcją, więc zawsze chętnie odwiedzam miejsca, w których ona powstaje. Zajrzałam więc do młyna, popatrzyłam, jak się produkuje kaszę perłową, jak wygląda ziarno samopszy – bardzo zdrowej, starej odmiany pszenicy – i wypiłam pyszny sok z brzozy. Polska jest piękna i za każdym razem się o tym na nowo przekonuję.

Czym Pani się inspiruje, wybierając kierunek podróży?

AP ⇒ Decyzję o podróży podejmuję najczęściej w związku z pracą lub z zainteresowaniami swoich dzieci. W zeszłym roku pojechałyśmy na Rodos, bo dziewczyny chciały się uczyć pływania na windsurfingu. Ja też przy okazji wzięłam kilka lekcji. Spodobał mi się ten sport, ale zachwyciłam się także historią i zabytkami na wyspie. To tam miał przez wiele lat siedzibę zakon joannitów, którzy później, po opuszczeniu wyspy, osiedli na Malcie. Tak potem powstał zakon kawalerów maltańskich.

Co zwykle przywozi Pani z podróży?

AP ⇒ Najczęściej przywożę smaki i zapachy, czyli przyprawy, olejki i lokalne przysmaki, często słodycze. Po pierwsze, dlatego, że nie lubię nadmiaru niepotrzebnych przedmiotów w domu, więc ich nie kupuję, a po drugie, dlatego, że przysmakiem – dobrą oliwą, winem, chałwą – łatwiej trafić w czyjś gust. Poza wszystkim to znakomite przedłużenie wakacji, gdy możemy przyrządzić coś, co pachnie i smakuje odwiedzanym niedawno krajem.

Dokąd wybiera się Pani na tegoroczny dłuższy wypoczynek?

AP ⇒ W maju na kilka dni jadę z córką i jej koleżanką do Mediolanu. Gosia od dawna marzyła o tym, by zwiedzić Włochy, a Mediolan jest idealny, by właśnie od niego zacząć zwiedzanie tego kraju. W sierpniu wybieramy się ponownie na Rodos. Marzy mi się też wyjazd do Gruzji i na Kubę.

Jaka podróż najbardziej zapadła Pani w pamięć?

AP ⇒ Najmilej wspominam podróże z dziećmi. A najfajniejsza przygoda, bo związana z realizacją moich marzeń z dzieciństwa, to wyprawa konna po bieszczadzkich połoninach. Trzy dni w siodle niemal non stop, spanie w leśnych chatach, gotowanie wody w kociołku nad ogniskiem i kąpiel razem z końmi w Solinie. Wakacje życia!

Gdzie poczuła Pani „niebo w gębie”?

AP ⇒ Jeżeli chodzi o smaki, to mała francuska restauracja w Szwajcarii. Najlepsza jagnięcina, jaką jadłam, znakomicie dobrane czerwone wino, dobry deser i atmosfera zupełnie unikalna, bo restauracja położona była wysoko w górach, pod dwiema skałami i z ruinami zamku w tle.

Ma Pani miejsce, do którego lubi często wracać?

AP ⇒ Najbardziej lubię wracać do domu 🙂

Jaki środek lokomocji najbardziej zapadł Pani w pamięć podczas podróży?

AP ⇒ Bardzo lubię podróżować swoim samochodem – niezależność, wolność i duch przygody – to wszystko czujemy, gdy pakujemy się do naszego samochodu i wyruszamy w podróż. Ale lubię także podróże pociągami i planujemy z mamą rodzinny wyjazd do Wiednia na kilka dni.

Wywiad był publikowany na łamach magazynu “Świat Podróże Kultura” w numerze czerwiec 2014 na str. 46-47.