Wędrując szlakami parku narodowego Torres del Paine, jednego z najpiękniejszych w Chile, natknęłam się na dziwną tablicę informacyjną: ludzie (personas) na prawo, konie (caballos) na lewo. Długo zastanawiałam się, czy to dowcip, czy praktyczna wskazówka dla podróżujących konno. Park narodowy Torres del Paine obejmuje ochroną unikalne formacje skalne w masywie Paine: strzeliste wieże (torres) i nagie graniowe szczyty (cueros) przypominające rogi.

Nie sposób przemierzyć cały park pieszo, może wierzchowcem? Chilijscy farmerzy, obserwując dynamiczny rozwój turystyki w Andach, chętnie wynajmują konie podróżnym, którzy pragną zobaczyć mniej dostępne zakątki z nieco innej perspektywy. Przed wyruszeniem w drogę warto skorzystać z krótkiej lekcji instruktażowej, by pouczyć się pewniej w siodle i zaprzyjaźnić z towarzyszem podróży. Na szlaku można spotkać zarówno samotnych jeźdźców, jak i wędrujących z przewodnikami, zwanymi arrieros. Są nimi chilijscy kowboje, którzy przepędzają bydło przez Andy albo doprowadzają na wysoko położone pastwiska po wiosennych roztopach. Zatem w prawo czy w lewo? Ciekawość nie daje mi spokoju. Najpierw wybieram ścieżkę rekomendowaną dla koni. Długa droga wije się po stromym zboczu i prowadzi w dolinę rzeki. Usypany stos kamieni pozwala zwierzętom przeprawić się na drugi brzeg. Wracam do znaku. Teraz sprawdzam ścieżkę dla ludzi. Po kilku krokach docieram do długiego, bardzo wąskiego i bujającego się na wszystkie strony mostu przewieszonego nad rwącą rzeką. Teraz wszystko jest jasne. Konie nie byłyby w stanie tędy przejść. Kiedy już jeździec pokona drogę prowadzącą na prawo, a koń na lewo, trzeba ustalić miejsce zbiórki po przekroczeniu rzeki…

Tekst i fot.: Edyta Buchert

Tekst publikowany na łamach magazynu “Świat Podróże Kultura” w numerze wrzesień 2010 na str. 14.