Skye – najpiękniejsza, najbardziej tajemnicza ze szkockich wysp. Dla wielu wędrowców stanowi namiastkę ich prywatnego raju. Deszcz i wiatr nieustannie walczą ze sobą o każdy skrawek tego lądu porzuconego na Oceanie Atlantyckim. Tu człowiek wciąż jest tylko gościem.

Wyspa Skye, leżąca w archipelagu Hebrydów Wewnętrznych, może zniechęcić wielu amatorów przygód. Odwiedzający ją wędrowcy narzekają na trwające tygodniami niekończące się deszcze, które w połączeniu z porywistym atlantyckim wiatrem utrudniają eksplorację tego niezwykłego fragmentu lądu. Deszcz i wiatr nadają wyspie kuszącą aurę niepokoju i tajemniczości. Każdego, komu niestraszne wszechobecne zimno, Wyspa Mgieł, jak często nazywana jest Skye, wynagrodzi wspaniałymi krajobrazami i zachodami słońca. Wówczas na moment zatrzymuje się czas, a niebo i góry stają w ogniu. Globtroterzy poszukują przygód na czarnych i poszarpanych zboczach gór Cuillin, w nadziei wypatrzenia śladów dinozaurów penetrują spowite mgłą wąwozy pasma Trotternish, a dla przyjemności zanurzają się w turkusowych wodach Atlantyku nieopodal Coral Beach. Atrakcje zafundowane przez przyrodę nie cieszyłyby tak bardzo, gdybyśmy byli pozbawieni kontaktu z mieszkańcami Skye; wciąż mówiącymi po gaelicku i dumnymi ze swej historii.

Ślady przeszłości
Większość turystów rozpoczyna wędrówkę od krainy wzgórz Red Cuillin, dominujących nad środkowo-wschodnią częścią wyspy. W cieniu ich szczytów są ukryte maleńkie miejscowości z domkami mieniącymi się wszystkimi kolorami tęczy. Łagodne wierzchołki zachęcają do wędrówki. Jedna z tras trekkingowych doprowadzi nas do ruin kościoła Cill Chriosd i otaczającego je cmentarzyska z osypującymi się nagrobkami członków klanu MacKinnon, w swoim czasie jednego z najpotężniejszych na wyspie. Z ruin roztacza się wspaniały widok na Beinn na Caillich (732 m n.p.m.), najwyższy szczyt w okolicy. Gdybyśmy informacje o Skye czerpali tylko z legend i opowieści, wówczas penetrację wzgórz Red Cuillin uznalibyśmy za karkołomne przedsięwzięcie bez drogi powrotnej. Wędrując na południe, w kierunku uroczych miejscowości Torrin i Elgol, dotrzemy do zagadkowej krainy Strath Suardal. Miejscowi twierdzą, że o świcie nawiedza ją złośliwy gnom Ludag. Skacząc na jednej nodze (drugiej nie ma), ściga i nęka napotkanych wędrowców.

W Królestwie Gnoma
Kraina Strath Suardal jest jednym z najbardziej niesamowitych i uroczych zakątków na Skye. Wystarczy zboczyć z jedynej drogi prowadzącej w głąb półwyspu, aby zobaczyć opuszczone domostwa pamiętające czasy brutalnych walk klanów o dominację nad wyspą. Kilka kilometrów dalej docieramy do celtyckich kamiennych kręgów usadowionych obok niezbadanych jaskiń wydrążonych w wapiennych skałach, prehistorycznych kopców stojących na skraju kilkudziesięciometrowych klifów. Kraina ta rozpościera się w cieniu ogromnego masywu góry Blaven budzącego respekt nawet u najbardziej zaprawionych górołazów. O świcie mgły podnoszą się znad zatoki, rozpoczynając mozolną wędrówkę na szczyty okolicznych wierzchołków. Nietrudno wówczas pomylić minorowe zawodzenie wiatru w górskich przesmykach z szaleńczym nawoływaniem Ludaga.

Alpy w miniaturze
Niemal wszystkie szczyty na Skye zdają się wyrastać z dna oceanu (prawie kilometrową wędrówkę na ich szczyt można porównać do wspinaczki z Morskiego Oka na Rysy). Wydają się zagubione w wyścigu o dominację nad okolicą. Szczególnie widoczne jest to w krainie Black Cuillin, zaledwie 12-kilometrowym masywie stanowiącym esencję wszystkiego, co w górach najstraszniejsze. Budzą trwogę mrocznymi ścianami Coir’ a’ Ghrunnda wyłaniającymi się zza kłębów szarej mgły. Przerażają nagłą ciszą i całkowitą izolacją samotni Great Stone Chute. Tworzy ją wąski korytarz osypujących się kamieni wielkości ludzkiej głowy, prowadzący na Sgurr Alasdair (993 m n.p.m.), najwyższy szczyt Wyspy Mgieł. Niesamowite wrażenia budzi ogromne jezioro polodowcowe Loch a’ Ghrunnda. Aby zasiąść na brzegu jego atramentowych wód, należy pokonać labirynty skał dwukrotnie większych od dorosłego człowieka i wspiąć się po niemal pionowych zboczach oblewanych zimnymi górskimi potokami. Najbardziej przerażająca jest jednak samotność tego miejsca, poprzecinanego kilkoma zaledwie ścieżkami. Na próżno wypatrywać na nich podróżników, których odstrasza pogoda. I choć wędrówka w krainie stworzonej w wyobraźni szalonego artysty bywa niebezpieczna, warto ją odbyć dla niespotykanej wręcz feerii barw na zboczach najwyższych gór na Skye. Raz szare, błyszczące żywym srebrem, innym razem czarne jak smoła, kiedy przetoczy się po nich kolejna nawałnica, najczęściej bladoniebieskie, czekające w ciszy na kolejnego odkrywcę. W sercu gór można liczyć tylko na siebie – nawet kompas traci orientację w obliczu niesamowitości tego miejsca.

Na tropach dinozaurów
Po wizycie w owym osobliwym sanktuarium grozy, wędrówka na północ jest nagrodą za wytrwałość i odwagę. I rzeczywiście, cały półwysep Trotternish kojarzy się bardziej z krajobrazem zachodniej Irlandii niż z posępną, północną Szkocją. Rozległe łąki wspinają się aż na szczyty majestatycznych gór usadowionych na wschodzie. Nie tak strome i niedostępne jak ich południowi sąsiedzi, urzekają płaskimi wierzchołkami przypominającymi rozległe stoły przygotowane dla wędrujących po krainie olbrzymów. W ciepły, słoneczny dzień z daleka usłyszymy krzyk orłów przednich patrolujących tereny łowieckie na szczytach The Storr, Beinn Edra czy też w skalnym sanktuarium The Quiraing. Góry tylko z pozoru są przyjazne wędrowcom. Teren jest podmokły, po zboczach nieustannie spływają potoki brunatnoczerwonej wody, a jedyna droga często wiedzie przez środek zdradzieckich torfowisk. Nic więc dziwnego, że przejście całego pasma stanowi nie lada wyzwanie nawet dla doświadczonego turysty. Jak zwykle jednak niesamowite widoki wyna- gradzają wszelkie niedogodności. Najbardziej zdumiewa wynurzająca się nagle z ciemnej mgły iglica skalna Old Man of Storr. Choć ma tylko 50 m wysokości człowiek stanął na jej szczycie zaledwie 60 lat temu. Don Williams, pierwszy zdobywca, przyznał, że jeszcze nigdy nie wspinał się po ścianie tak zdradzieckiej, kruchej i w tak niesamowitych warunkach. Półwysep Trotternish pełen jest opowieści o elfach, wędrujących po zdradliwych bagnach, wróżkach, które łatwo spotkać w pobliżu Fairy Glenn – malowniczych, poprzecinanych kaskadami wodospadów miniaturowych kanionach. Najciekawsza legenda jest związana z malutką wysepką Holm oddaloną niecałą godzinę drogi od stolicy wyspy Portree. Uznawano ją za Tir-nan-h’Oig – krainę wiecznej młodości, celtycki odpowiednik raju, gdzie zawsze kwitną kwiaty, nie ma miejsca na cierpienie, a miłość trwa wiecznie.

Czy to Karaiby?
Najpopularniejszą atrakcję turystyczną wyspy stanowi zamek Dunveagan wznoszący się na zachodnim krańcu Skye. Odwiedzających przyciąga tajemnicza historia budowli sięgająca XIV w. (strażnica i lochy), a także pamiątki po ludziach, którzy odwiedzali zamek na przestrzeni wieków. Byli wśród nich m.in. sir Walter Scott, autor „Rob Roya” i „Waverley”, oraz Flora MacDonald – najbarwniejsza postać w historii Wyspy Mgieł. Brała udział w rewolucji jakobińskiej i amerykańskiej wojnie o niepodległość, a pod koniec życia wróciła na Skye. Najciekawszym artefaktem w Dunveagan jest jednak pochodzący z wczesnego średniowiecza (IV-VII w.) jedwabny proporzec pamiętający czasy chrystianizacji wyspy. Turyści podążający do zamku nie wiedzą często o istnieniu rozpościerającej się w poliżu Plaży Koralowej. Oferuje ona rozległe widoki na Hebrydy Zewnętrzne z krajobrazami równie pięknymi jak te na wyspie Skye. Wspaniały biały piasek zatoki ma tak naprawdę niewiele wspólnego z prawdziwym koralem. Swą niepowtarzalną urodę zawdzięcza niewielkiej roślinie należącej do gatunku czerwonych alg. Wyłaniając się z dna oceanu, zachwyca rubinową barwą, wyrzucona na brzeg bieleje w promieniach słońca i rozpada się na drobne cząstki koloru kredy. Intensywny turkus oceanu i biel piasku jeszcze bardziej podkreślają urodę niedalekich łąk i malutkich jezior, wciśniętych między ramiona kolejnych wzniesień. Kąpiel w wodach Atlantyku stanowi idealne zakończenie niesamowitej podróży przez krainę, jakby żywcem wyjętą ze snów. Krainę, do której już zawsze będziemy powracać.

Tekst i zdjęcia: Mariusz Sieradz

Dojazd: Linie Ryanair latają do Glasgow z kilku miast w Polsce. Bilet w obie strony od 130 zł. Z Glasgow na Skye dojedziemy autobusem firmy CityLink. Podróż do Portree (stolica wyspy) trwa ok. 7 godzin. Bilety – od 10 funtów.

Kiedy jechać: od maja do sierpnia. Komunikacja: po wyspie najlepiej jeździć autobusami lokalnego przewoźnika Stagecoach. W wakacje sprawdza się autostop.

Noclegi: 5 funtów – namiot na campingu, 15-20 funtów – schroniska, 40-50 funtów – B&B

www.citylink.co.uk
www.scotrail.co.uk
www.stagecoachbus.com
www.visitscotland.com 

Tekst publikowany na łamach magazynu “Świat Podróże Kultura” w numerze listopad 2010 na str. 22-27.