Przez tydzień pokonałam 200 km z Luksoru do Asuanu. Z pokładu statku wycieczkowego podziwiałam afrykańskie krajobrazy, zwiedzałam zabytki z czasów faraonów, kąpałam się w basenie na górnym pokładzie. Na rzece życia przeżyłam przygodę życia.

Thomas Cook, pionier turystki masowej i właściciel biura podróży, jako pierwszy zaproponował klientom rejsy po rzece życia. Tę formę zwiedzania Egiptu spopularyzowała także Agata Christie w książce „Śmierć na Nilu”. Spokojna tafla wody, na brzegach zabytki z czasów faraonów, afrykańskie wsie, zwierzęta i dzieci kąpiące się w rzece – wszystkie te widoki możemy podziwiać z pokładu statku wycieczkowego, feluki (drewnianej łodzi z rozprzowymi żaglami) lub luksusowego parowca. Turystyczne statki pływające po Nilu są zazwyczaj komfortowo wyposażone. Składają się z kilku pokładów. Na każdym znajdują się: kabiny (z klimatyzacją i łazienką), restauracje, bary, sklepiki. Te najbardziej luksusowe oferują też sale balowe i fitness, sauny. Najprzyjemniejszy jest górny pokład z basenem, barem i zacienionymi stolikami, gdzie każdy może się poczuć jak angielski arystokrata w czasach kolonialnych. Takie skojarzenie przywołuje zwyczaj tea time (o godz. 17 obsługa serwuje gorące napoje na górnym pokładzie). Rejs po Nilu trwa od trzech do siedmiu dni. Wybieram wariant tygodniowy ze startem w Luksorze i metą w Asuanie, choć można zacząć podróż, płynąc w górę rzeki i wtedy trasa będzie odwrotna.

Luksor i Karnak
Po nocy spędzonej w kabinie rano zaczynam wycieczkę w Luksorze, mieście, które wyrosło na ruinach Teb – stolicy Egiptu w czasach największej świetności państwa. Tuż za rufą cumującego statku widać świątynię poświęconą bogowi Amonowi, jego małżonce Mut i synowi Chonsu. Wejścia do budowli strzegą dwa gigantyczne posągi Ramzesa II i samo- tny 25-metrowy obelisk (drugi został podarowany Francji i jest ozdobą paryskiego placu Zgody). Triumfalne wejście prowadzi do głównego dziedzińca otoczonego dwoma rzędami kolumn zwieńczonych kwiatem lotosu. Świątynia Amona w Luksorze łączy się z kompleksem świątynnym w Karnaku długą aleją, przy której stoją sfinksy o baranich głowach. Kamienne rzeźby są niewrażliwe na klaksony samochodów i nawoływania turystów, którzy przybyli tu, by zobaczyć największy na świecie kompleks świątynny będący siedzibą Amona, bogini Mut oraz boga Montu. Najbardziej okazały jest okrąg Amona (upiększano go przez 1500 lat). Wchodzi się doń przez bramę wzniesioną z bloków piaskowca o wysokości 43 m. Za nią następują kolejne dziedzińce, sale, pylony. Mój największy podziw budzi ogromna sala hypostylowa, w której odbywały się koronacje faraonów. Na 6 tys. m kw. wyrasta las potężnych kamiennych kolumn. Kiedyś opierał się na nich strop, dziś wydają się podtrzymywać niebo.

Dolina Królów 
Podziwianie zabytków liczących ponad 20 stuleci w tempetarurze powyżej 40 st. C jest bardzo męczące, dlatego wracam na statek, aby zregenerować siły niezbędne do dalszego zwiedzania. Po lunchu czuję przypływ egiptologicznej pasji. Wsiadam więc do feluki i powoli płynę na wschodni brzeg Nilu, na którym rozpościera się Dolina Królów (nekropolia faraonów). Zatrzymuję się przy Kolosach Memnona. Olbrzymie posągi przedstawiające faraona zasiadającego na tronie strzegły niegdyś świątyni Amenhotepa III, a dziś pilnują spokoju pasących się nieopodal kóz. Wkrótce moim oczom ukazuje się piękna, amfiteatralna dolina Wzgórz Tebańskich. Przed wieloma wiekami za miejsce swego kultu wybrała ją Hatszepsut, sławna kobieta faraon. Jej świątynia grobowa, położona na trzech tarasach (na dolnym był niegdyś ogród z drzewami mirrowymi i fontannami), doskonale komponuje się z otaczającymi ją skałami. Idąc śladem Hatszepsut, inni faraonowie zaczęli kuć w skałach swoje grobowce. Prowadzą do nich bardzo długie korytarze przyozdobione rysunkami przedstawiającymi codzienne życie Egipcjan. Spośród ponad 60 grobowców odkrytych przez archeologów turystom udostępniono cztery. Zwiedzanie zaczynam od grobowca Tutmozisa III, w którym przetrwały kolorowe reliefy, a kończę na grobowcu Tutanchamona z mumią władcy. Po takiej dawce zabytków z przyjemnością wracam na statek. Jest już noc, kiedy dopływam do Esny. Pełna wrażeń zasypiam jak dziecko ukołysane szumem fal Nilu.

Z Edfu do Kom Ombo
Wraz z promieniami słońca do życia budzi się także rzeka. Na jej tafli niczym chmara gigantycznych białych motyli kołyszą się feluki, między którymi przemykają statki wycieczkowe. Rano po śniadaniu jestem już w Edfu, miasteczku, które swą sławę zawdzięcza świątyni dedykowanej Horusowi, bogowi płodności. Drugą po Karnaku najlepiej zachowaną światynię w Egipcie wyróżniają ogromne pylony ozdobione reliefem przedstawiającym Ptolemeusza XIII zabijającego wrogów Egiptu. Za pylonami znajduje się dziedziniec otoczony kolumnami, okazła sala hypostylowa i sanktuarium bóstwa. Płynąc w dół Nilu, mijam m.in. hutę aluminium, cukrownię oraz farmę wielbłądów. Po kilku godzinach docieram do Kom Ombo. W starożytności miasto słynęło z warsztatów rzemieślniczych zajmujących się obróbką złota, dziś podstawą utrzymania jest uprawa trzciny cukrowej i kukurydzy. Po zejściu na ląd zwiedzam świątynię wzniesioną ku czci dwóch bogów – Horusa i Sobka (stworzyciela świata), co znalazło odzwierciedlenie w układzie architektonicznym: dwa główne wejścia i podwójne sanktuarium w środku, dekoracje ścienne po lewej są poświęcone Horusowi, te po prawej oddają cześć Sobkowi. Ciekawostką są też reliefy przedstawiające różne narzędzia prawdopodobnie służące do odprawiania rytuałów, choć nie można wykluczyć, że posługiwali się nimi lekarze.

Brama Afryki
Po południu wyruszam do oddalonego zaledwie o 50 km Asuanu, najdalej na południe wysuniętego miasta Egiptu. Tu zawsze jest gorąco. Rzeka płynie wzdłuż bursztynowych piasków pustyni rozpościerającej się na zachodnim brzegu, mija szmaragdowe wysepki porośnięte tropikalną roślinnością. Na jednej z nich (Elefantynie) znajdują się wioski nubijskie, drugą – Wyspę Kitchenera – zajmuje przepiękny ogród botaniczny. Podszas rejsu każdy dzień jest wyjątkowy. Ten zaczynam od obejrzenia Wielkiej Tamy Assuańskiej, która znajduje się kilka kilometrów za miastem. Do budowy tej gigantycznej konstrukcji ukończonej w 1971 r. zużyto przeszło 20 razy więcej materiałów niż do budowy wielkiej piramidy w Gizie. Wjeżdżam autokarem na koronę tamy i podziwiam panoramę miasta. Z jednej strony widzę wąską strugę Nilu, tzn. wody, którym udało się przedostać przez turbiny elektrowni wodnej, jedynego przepustu w tamie. Z drugiej – ogromne Jezioro Nasera, sztuczny zbiornik będący rezerwuarem wody dla całego Egiptu.

Za Zwrotnikiem Raka
Niecałe 300 km stąd znajduje się jeden z najważniejszych zabytków na świecie – liczące przeszło 3 tys. lat świątynie w Abu Simbel. Przeniesiono je tu we fragmentach i ustawiono na specjalnie usypanym wzgórzu, aby uchronić przed zalaniem wodami sztucznego jeziora. Większa światynia jest poświęcona Ramzesowi II, mniejsza – jego żonie Nefertari. Na życzenie faraona większa świątynia została tak zaprojektowana, że dwa razy w roku, w rocznicę jego urodzin i koronacji (19 lutego i 21 października) – promienie wschodzącego słońca oświetlają wszystkie posągi bogów, wśród których Ramzes kazał umieścić także siebie. To już koniec mojej wycieczki. Wracam autobusem do Asuanu, wchodzę na pokład statku, który opuściłam w Luksorze. I jedyne, co mogę zrobić, to pozazdrościć tym, którzy dopiero na wycieczkę wyruszają lub ponownie odbyć rejs.

Tekst: Izabela Klementowska

Rejs po Nilu: wycieczka wykupiona w jednym z biur podróży w Polsce kosztuje 1500–3000 zł (w zależności od długości rejsu i standardu statku). Cena obejmuje przelot, zakwaterowanie w hotelu i na statku, wyżywienie. Nie obejmuje biletów wstępu do zabytków. Egipskie biura podróży oferują rejs po Nilu już za 300 euro.

Waluta: funt egipski, 1 euro = LE 7

www.egypt.travel

Tekst publikowany na łamach magazynu “Świat Podróże Kultura” w numerze zima 2010 /2011 na str. 28-32.