Hiszpanom, którzy przybyli do Peru w XVI w., tereny położone na stromym klifie nad samym oceanem od razu przypadły do gustu. Wkrótce w tym miejscu powstało Barranco.

Mieścina, początkowo zamieszkana przez rybaków, stała się częścią Limy dopiero w 1874 r. Przedstawiciele klasy wyższej chętnie tu wypoczywali, urządzali konne eskapady i przejażdżki bryczkami, umawiali na spotkania. Tak jest do dziś. Do Barranco docieramy późnym popołudniem, aby wzorem innych spacerowiczów odbyć romantyczną przechadzkę. Dzielnicę tę, zarówno turyści, jak i mieszkańcy Limy, kojarzą z wyznaniami miłości połączonymi z nostalgicznym wlepianiem oczu w zachodzące słońce odbijające się czerwoną plamą na tafli oceanu. Innym symbolicznym elementem sercowych uniesień jest El Puente de los Suspiros, czyli Most Westchnień. Z budowlą jest związany pewien przesąd. Otóż każdy, kto po raz pierwszy znajdzie się w Barranco, powinien, wstrzymawszy oddech, przemaszerować przez most. Jeśli tego dokona, może liczyć na spełnienie jednego życzenia. Chabuca Granda, słynna peruwiańska pieśniarka, czerpała inspirację z tego właśnie miejsca. Nic więc dziwnego, że na położonym w pobliżu mostu skwerku dumnie prezentuje się dostojny pomnik Chabuki. Kiedy już po raz ósmy przekroczyliśmy drewnianą konstrukcję zbudowaną w 1881 r., stwierdziliśmy, że dalsze wstrzymywanie oddechu w tak upalny dzień może skończyć się dla nas tragicznie. A i tak spełnić się może tylko jedno życzenie…

Tekst: Jan Repetto

Tekst publikowany na łamach magazynu “Świat Podróże Kultura” w numerze luty 2011 na str. 14.