Święta poprzedzały liczne przygotowania: sprzątanie, malowanie jaj, robienie palm. W Wielką Niedzielę ucztowano, a w poniedziałek śmiechom i zabawom nie było końca. Obrzędy te przybliża wystawa „Wielkanoc na Mazowszu” prezentowana w Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu.

Wielkanoc poprzedzona okresem Wielkiego Postu jest najważniejszym świętem w Kościele katolickim. Czas wielkopostny rozpoczyna środa, zwaną Popielcem. Tego dnia w niektórych domach na Mazowszu posiłki ograniczały się do chleba i wody. W połowie Wielkiego Postu urządzano świniobicia. Mięso z uboju solono w beczkach, by przechować je do świąt.

Magiczna moc palmy
W ostatnią niedzielę przed Wielkanocą, zwaną Palmową lub Kwietną, chłopi przybywali tłumnie do kościoła z palmami, które ksiądz święcił podczas nabożeństwa. Na Mazowszu Płockim palmy robiono z bazi, borówek, trzciny i bibuły. Gospodarze święcili dwie palmy. Jedną zatykali za obraz, drugą wkładali za belkę stropową w oborze, by chroniła zwierzęta przed chorobami. Palmą z obory wypędzano po raz pierwszy bydło na pastwiska, co miało je ustrzec przed wszelkim złem. Palma zza obrazu również miała magiczną moc. Zanim tam trafiła, dawano dzieciom do połknięcia po jednej kotce bazi, co zapobiegało chorobom gardła. Podczas burzy wystawiano palmę w oknie, by broniła domu przed piorunami. Gdzieniegdzie wierzono, że stara palma spalona w piecu chlebowym zapewni dobre wypieki.

Przygotowania
W ostatnim tygodniu przed Wielkanocą w dawnych mazowieckich chałupach robiono kaszanki, kiełbasy, salcesony, zimne nóżki oraz gotowano szynki. Pieczono baby, które na koniec polewano lukrem, ciasta z makiem i serem, gotowano i ozdabiano jajka – wszystkiego jak najwięcej i jak najlepszej jakości. Na święta wielkanocne zmieniał się również wygląd wnętrza domu i obejścia. Dwa–trzy tygodnie przed świętami gospodynie z pomocą pozostałych domowników szorowały sprzęty, wymiatały z kątów wszelkie nieczystości i malowały ściany wapnem. Trzepały też i wietrzyły odzież wierzchnią i pościel. Porządki na podwórzu kończyły się posypaniem białym piaskiem ścieżki prowadzącej do chaty. Na początku Wielkiego Tygodnia dekorowano izby: w oknach wisiały wycięte z bibuły, lśniące bielą firanki. Półki kredensów i serwantek zdobiły serwetki, a przy okapach nad kuchniami powiewały bibułkowe fartuszki. U sufitu zwisały kolorowe pająki z nawleczonych na nici słomek i bibuły.

Święconka
W Wielką Sobotę ksiądz święcił pokarmy. We wsiach, w których nie było kościoła, święcenie odbywało się „po chałupach”. Gospodarze przewozili księdza z jednej wsi do drugiej. Gospodynie zostawiały jedzenie w jednej z najzamożniejszych chałup, po czym wracały do swoich zajęć. Na początku XIX w. święcono wszystko, co miało się pojawić na stołach. Z upływem lat ilość święconego jadła malała, a w latach międzywojennych mieściła się w koszyku lub glinianej misie. Zawsze jednak dbano o jakość i wygląd pokarmów. Najważniejsze były: jajka, chleb, sól, biały ser, korzeń chrzanu na pamiątkę męki Chrystusa, masło i mięso. Jaja najczęściej barwiono w wywarze z kory dębowej, łupin cebuli lub listków młodego żyta. Przed zanurzeniem w barwniku na skorupki nanoszono patyczkiem lub szpilką woskowe wzorki. Pokarm przeznaczony do święcenia wkładano do koszyka i nakrywano haftowaną płócienną serwetą.

Dwa wyjątkowe dni
O wschodzie słońca w Wielką Niedzielę gromadnie udawano się na rezurekcję. Po powrocie do domu gospodarz wylewał na talerzyk trochę święconej wody i kropił podwórze, pole za stodołą, budynki, a na koniec zgromadzoną przy stole rodzinę. Wszyscy odmawiali krótką modlitwę, po czym dzielili się wielkanocnym jajkiem i spożywali święcone. Do wieczora Wielkanoc spędzano w gronie rodzinnym. O północy zaś kawalerowie i żonaci mężczyźni rozpoczynali chodzenie „po wykupie”. Śpiewali pod oknami wielkanocne przyśpiewki. Gdy zostali wpuszczeni do domu, składali życzenia, za co byli częstowani jadłem i kieliszkiem wódki. W poniedziałek od wczesnego ranka mali chłopcy uzbrojeni w naczynia z wodą odwiedzali domy we wsi. Zaczynali od chrzestnej, gdyż tam mogli się spodziewać nie tylko ciasta lub kiełbasy, ale i paru groszy. Starsi chłopcy zaczajali się na dziewczęta za węgłami chałup albo na strychach. Niektóre, co ładniejsze, uprowadzano z domów i niesiono do stawu albo zanurzano w korycie do pojenia zwierząt. Około południa oblewała się wodą cała wieś. Nikt nie zważał na wiek ani płeć oblewanej osoby. Śmigus polegał na tym, by kogoś oblać, ale samemu się nie dać. Jeszcze do II wojny światowej na wschodzie Mazowsza powszechne były wielkanocne huśtawki, nazywane wozawkami lub siubienicami. Na drewnianych kilkumetrowych konstrukcjach bujano się we dwoje na stojąco, co niejednokrotnie kończyło się upadkiem. Wierzono jednak, że kto się na Wielkanoc „przebuja na wozawce”, tego przez cały rok głowa nie zaboli. W Wielkanoc dużą popularnością cieszyła się gra w kręga, w której często uczestniczyły dwie sąsiadujące wioski. Za pomocą grubych kijów gracze starali się „przebić” drewniany masywny krąg za granice wsi przeciwnika. Dzieci grały w jajka.

Atrakcje w muzeum
W Niedzielę Palmową w Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu odbędzie się nabożeństwo z procesją i konkurs na najładniejszą palmę. Do zwiedzania zostanie też udostępniona wystawa „Wielkanoc na Mazowszu”. W zabytkowych chałupach będzie można zobaczyć, jak sporządzano wyroby mięsne, wypiekano chleb, zdobiono jaja. W świątecznie zaaranżowanych izbach staną dwa stoły – dziedzica i chłopski. Poza tym nie zabraknie wielkanocnego kogutka, gaiku i drewnianych dyngusówek do polewania wodą.

Adres: Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu, ul. G. Narutowicza 64
Dojazd: pociągiem lub autobusem
Czynne: cały rok
Bilety: każda niedziela i święto od 1 maja do końca września: 15 zł (normalny), 10 zł (ulgowy), rodzinny (40 zł); pozostałe dni w roku: normalny/ulgowy/rodzinny – 12/7/ 30 zł

www.mwmskansen.pl

Tekst: Robert Rumiński

Tekst publikowany na łamach magazynu “Świat Podróże Kultura” w numerze Kwiecień 2011 na str. 24-27.