Jest siódma rano. Na ulicach Szanghaju mnóstwo starszych ludzi. Niektórzy w piżamach, inni w specjalnych strojach. Wszyscy ćwiczą. Na chodnikach, promenadach, małych skwerkach, w parkach. Robią skłony, krążenia rąk i głowy.

34350018---rodowicz-blog

Składają ręce jak do modlitwy i napinają mięśnie klatki piersiowej. Potem kolej na wypady z jedną nogą ugiętą, drugą wyprostowaną. Niektórzy ćwiczą samotnie, inni w dużych grupach. Szczęśliwcy mają koło domu specjalne urządzenia do ćwiczeń przypominające małpi gaj dla dzieci. Najbardziej elegancko jest na promenadzie wzdłuż rzeki Huangpu. Tu codziennie zbierają się zorganizowane grupy ćwiczące tai-chi. Kilkadziesiąt osób ubranych w identyczne stroje powtarza ruchy prowadzącego, łagodnie rozciągające ćwiczenia zwane są tu „odwijaniem jedwabnego kokonu”. Jedna grupa w strojach z fioletowego weluru ćwiczy z wachlarzami w rękach. Konkurencyjna grupka daje popis powolnego tańca z szablami. Wśród ćwiczących przeważają starsze osoby. Młodzi nie mają czasu. Ale nawet spieszący do pracy urzędnicy, jak ten na zdjęciu, czasami przystają, odstawiają na bok teczkę i poświęcają kilka minut na gimnastykę: wyprost i głęboki skłon, wyprost i skłon, potem kilka ruchów przypominających sztukę walki i można iść dalej. Co rano kilkadziesiąt milionów Chińczyków ćwiczy tai-chi chuan. Ćwiczenia podtrzymują kondycję fizyczną i psychiczną, uczą kontrolować energię ciała, stymulują pracę organów wewnętrznych, krążenie, leczą reumatyzm. Podczas porannych wędrówek spotkałam też wielką grupę podskakującą i robiącą obroty przy dźwiękach chińskiego popu wydobywającego się z przenośnego magnetofonu i kilka par sunących co rano po chodnikach w rytmie tanga.

Tekst: Agnieszka Rodowicz

Tekst publikowany na łamach magazynu “Świat Podróże Kultura” w numerze czerwiec 2009 na str. 12.