Ubawiło mnie to znalezione w Internecie określenie. Uświadomiłem sobie jednak, że Dominikana nie kończy się na rajskich plażach. Gros jej terytorium zajmują przecież góry. Najwyższe na dzielonej z Haiti wyspie, a zarazem na całych Karaibach.

Rzeki toczą się tam wartko. Ze skalnych progów w dolinach opadają kaskady wodospadów. Tropikalne lasy rozbrzmiewają ptasim śpiewem. Kształtem i barwą zachwycają orchidee. Góry piętrzą się w interiorze, sięgając 3 tysięcy metrów. Króluje wśród nich Pico Duarte.

Dach Karaibów
Szczyt ma symboliczne znaczenie, więc na wierzchołku powiewa flaga, wznosi się krzyż i popiersie Juana Pablo Duarte, założyciela organizacji La Trinitaria, która doprowadziła do ogłoszenia niepodległości w 1844 r. Wtedy też rozpoczęła się epoka naukowej i sportowej  eksploracji kraju. Wyprawy w góry, podobnie jak w europejskiej Szwajcarii, podjęli jako pierwsi Brytyjczycy. W 1851 r. na szczycie stanął Sir Robert Hermann Schomburgk. Prawem zdobywcy nazwał górę Monte Tina i dokonał pomiaru wysokości uzyskując wynik 3140 m. Niepodległość okazała się iluzoryczna i wkrótce kontrolę nad Dominikaną przejęli znowu dawni konkwistadorzy – Hiszpanie. Za ich rządów, w 1912 r. szczyt zdobył ojciec Miguel Fuertes. A że wszedł też na sąsiednią La Rusillę, podważył opinię Anglika, dowodząc, że to ona jest najwyższa. Oba szczyty rozdziela szerokie, niezbyt głębokie siodło. Całą La Rusillę porasta dziś sosnowy las, niewielki czub Pico Duarte jest kamienisty. Tropikalna roślinność zainteresowała szwedzkiego botanika Erika Ekmana, który na dach Karaibów wybrał się w 1913 r. Oba wierzchołki były zapewne mniej zarośnięte niż współcześnie, bo starając się rozstrzygnąć spór o wysokość, Monte Tinę nazwał Pelona Grande, zaś jej siostrę Pelona Chica, czyli Łysymi Głowami – Wielką i Małą.

W 1916 r. kontrolę nad Dominikaną przejęli Amerykanie, którzy w 1930 oddali władzę Rafaelowi Trujillo. Dachowi Karaibów nadano zaraz imię dyktatora. Po 31 latach, gdy Republika Dominikany doczekała się wreszcie autentycznej wolności, Pico Trujillo przemianowano na Pico Duarte. U progu wolności i demokracji utarł się też obyczaj wychodzenia na szczyt. Najchętniej w styczniu albo w lutym. 26 stycznia czci się pamięć Duartego, zaś 27 lutego celebruje Dzień Niepodległości. Poza tym to środek trwającej od grudnia do kwietnia pory suchej, więc najłatwiej się tam dostać. W dominikańskim kalendarzu jest wtedy też mnóstwo świąt, co skłania do brania urlopów.

Co jakiś czas dokonywane są także kolejne pomiary. W latach 90. XX wieku Pico Duarte urósł do 3175 m. Później uzyskano rezultat 3098 m. Najczęściej powtarzało się 3087 m więc taką wysokość przyjęto oficjalnie. Konsekwentnie, sąsiednią La Pelonę, jak się dziś nazywa siostrzany szczyt, uznaje się za niższą. Ale tylko o 2 metry.

Drogi na szczyt
Jest ich 6. Dobrze oznaczonych, trekkingowych tras, pokonywanych pieszo lub, przynajmniej częściowo, na mułach. Brak skalnych trudności nie oznacza jednak, że jest łatwo. Tropikalny klimat sprawia, że poza kilkoma suchymi miesiącami okolicę nawiedzają ulewy, a błotniste drogi są śliskie. W porze suchej jest z kolei zimno. Różnice temperatur u podnóża i na górze potrafią przekraczać 30 stopni. Noce są mroźne, a w szczytowych partiach panują ujemne temperatury. Cały ekwipunek i prowiant trzeba zabrać ze sobą. Muły są naprawdę przydatne.

Szczyt wznosi się w sercu Parque nacional José Armando Bermúdez. Przekroczenie bram parku wymaga zezwolenia, a po szlakach można wędrować tylko z przewodnikiem. W konsekwencji wycieczki mają szczególną poetykę. Towarzyszą nam pokrzykiwania poganiaczy, ciepło jest dopiero przy ognisku, a żeby wypocząć, trzeba się otulić śpiworem.

Najpopularniejszy jest stromy ale najkrótszy szlak. Może dlatego, że na Ruta La Ciénaga najłatwiej się dostać. Autobusem z Santo Domingo do miasteczka Jarabacoa, w niespełna 3 godz. Tam umawia się przewodników, wynajmuje muły i kupuje prowiant. Po noclegu w jednym z licznych hoteli trasa prowadzi do parkowych bram w wiosce La Ciénaga de Manabo (1100 m; 23 km od celu), a potem wspina na kamp La Campartición (2450 m). Opuszczając go przed świtem, zdążymy na wschód słońca. Nagrodą za trud jest panorama z Pico Duarte. Góry wyłaniają się z morza chmur, a przy szczególnie przejrzystym powietrzu widać ocean.

INFO
Na alternatywny nieco dłuższy szlak przez Valle de Tetero trzeba przeznaczyć 4, a na inne trasy 6-7 dni. Los Corralitos liczy 86 km. Po 96 km mają Mata Grande i Sabeneta, a Las Lagunas, która łączy się w pewnym momencie z Valle Tetero, aż 108 km. Przy wyborze drogi najlepiej kierować się zasadą, że im więcej czasu spędzimy w górach, tym lepiej się zaaklimatyzujemy i wycieczka sprawi więcej przyjemności.
Za opłatą 400-600 dolarów od osoby (30-40% drożej niż indywidualnie), zlecimy organizację i przeprowadzenie wyprawy miejscowej firmie (np. www.iguanamama.com; www.exploraecotour.com).

Tekst publikowany na łamach magazynu “Świat Podróże Kultura” w numerze wrzesień-październik 2014 na str. 40-41.

Fot.: The Dominican Republic Tourism Board