Kuba otwiera się na świat, a Kubańczycy z dumą prezentują swoją kulturę. Ba, pragną by rumba, ich narodowa muzyka i taniec, znalazły się jak najprędzej na liście UNESCO.

Latynoskie tańce królują we wszystkich niemal szkołach tańca, bo są spontaniczne i kuszące erotyzmem. Magnetyzują rytmem, pobudzając tancerzy do ruchu, wciągając ich w swoistą grę ciał i kryjących się za każdym gestem emocji. Taki właśnie taniec mają Kubańczycy we krwi. Taka jest rumba, obecna na każdym kroku, nie tylko w tanecznych lokalach, ale na ulicy, w niezliczonych miejskich zaułkach. Wszędzie tam gdzie tylko zgromadzi się kilka osób, pojawiają się natychmiast instrumenty i zaczyna płynąć muzyka. A to, czy muzykom uda się porwać zebranych do tańca, jest papierkiem lakmusowym nie tylko ich wirtuozerii, ale zrozumienia ducha muzyki.

Konkwistadorzy i czarni niewolnicy
Rumba nie pojawiła się nagle. Wyewoluowała z tańców autochtonicznej ludności pod wpływem kultury konkwistadorów i rytmów, jakim hołdowali przywożeni na Kubę czarni niewolnicy. Ponoć dawniej tancerze byli od siebie oddaleni. Wpływ moralnych zasad przywiezionych wraz z chrześcijaństwem przez Hiszpanów oraz dworska etykieta usztywniały ich, nakazując utrzymywanie dystansu. To było jednak sprzeczne z duchem i temperamentem kształtującego się po konkwiście kubańskiego narodu. Przełamano więc opory. Najpierw wśród prostego ludu, wkrótce potem na salonach i już pod koniec XIX wieku tańczono inaczej. Nie unikając erotyzmu, dotyku i narastającej w tańcu bliskości partnerów.

Taniec jak spektakl
Współczesna rumba jest więc pełną radości taneczną zabawą, ma w sobie coś z zalotów, pogoni za partnerką i poszukiwaniem jej przyzwolenia na bliższy kontakt. Są kroki, ale nie ma schematu. Im tancerze lepsi i bardziej spontaniczni, tym potrafią zaprezentować ciekawszy i bardziej złożony, zaskakujący nierzadko spektakl. Często, zwłaszcza młodzi mężczyźni, eksponują w tańcu fizyczną sprawność. Taki styl przyjęło się określać mianem columbia. W równie popularnym stylu yambú partnerzy odgrywają raczej starszych, doświadczonych życiem ludzi. Zaś najpopularniejsza, rumba guaguancó jest pantomimą poświęconą zawsze miłości i wynikającym z niej perypetiom.

Rumba, czyli zamieszanie?
Rzecz ciekawa, że słowo rumba zna dziś cały świat i kojarzy bez żadnych wątpliwości z dynamiczną muzyką i tańcem. Jednak nawet Kubańczycy nie mają pewności, skąd się to określenie wzięło. Może od hiszpańskiego rumbo, czyli zamieszania, bo takie było jedno z dawnych znaczeń tego słowa. A może z narzeczy zachodnioafrykańskich, podobnie jak bliskie brzmieniowo tumba albo macumba. Nie wnikając w etymologię, rumba to specyficzna dla Kuby muzyka i taniec. I już! A jedynym, co warto jeszcze zapamiętać, jest to, że uliczna, spontaniczna wersja określana jest mianem rumbón. Do takiego właśnie tańca zaproszą nas niechybnie tańczący Kubańczycy. Bo otwarci na przybyszów, chętnie nawiązują kontakty. A przecież tam, gdzie brakuje słów i obcy język jest przeszkodą, muzyka i mowa ciała najlepiej posłużą porozumieniu.