Gdy my poddajemy się świątecznej wielkanocnej atmosferze, górskie stoki Europy zaatakowała zima. To co wyprawia w ostatnich latach aura skłania wszystkich do upatrywania ratunku w sztucznym śniegu. A rzecz nieco upraszczając, można powiedzieć, że 80% sztucznego śniegu na narciarskich trasach świata pochodzi… z Południowego Tyrolu.
Tam bowiem, w Południowym Tyrolu powstał i ma siedzibę TechnoAlpin, światowy lider w tworzeniu systemów sztucznego naśnieżania, panujący nad rynkiem właśnie w 80 procentach. Georg Eisath, założyciel firmy, wspomina z rozrzewnieniem początki kariery, która przyniosła mu przydomek Schneekanonenmann. Na początku lat 80. minionego stulecia kierował budową systemu naśnieżania w Obereggen. – Urządzenia pochodziły wtedy z USA, potrzebowały niskich temperatur żeby działać i były bardzo drogie – mówi. Wraz z przyjacielem i późniejszym partnerem, elektrotechnikiem Walterem Riederem, starali się je udoskonalać… w garażu (sic!). Ich narciarska pasja i kreatywność dyktowana potrzebami ośrodka w Dolomitach, gdzie klimat śródziemnomorski ściera się nieustannie z kontynentalnym, okazały się kapitałem o kluczowym znaczeniu. W 1990 roku założyli TechnoAlpin snow experts, i szybko uzyskali pozycję światowego lidera w dziedzinie sztucznego naśnieżania.
Założyciel i długoletni prezes TechnoAlpin, koncentruje się od dekady na działaniach w Carezzy. Wydawałoby się więc, że niewielki ośrodek wygrał los na loterii, i że ze sztucznym śniegiem gospodarze będą teraz mogli wyczyniać co tylko dusza zabraknie. Niestety tak idyllicznie nie jest. Przypadek Carezzy pozwala natomiast zrozumieć, że choć techniczne możliwości mamy ogromne, barierą w ich wykorzystywaniu jest… ekonomia. W Carezzy jest 41 km tras. Żeby po wytworzonym przez nie śniegu można było zjeżdżać bezpiecznie, potrzeba 80 godzin pracy urządzeń. Wszystko jest dokładnie wyliczone, ale koszty operacji zależą od temperatury powietrza. O ile bowiem przy minus 7 st.C, nakłady finansowe się zwrócą, o tyle już przy minus 3, są ponad 2,5 raza wyższe, i na zwrot nie bardzo można liczyć. I ten właśnie fakt poddaję pod rozwagę, wszystkim, którzy hurra-optymistycznie twierdzą, że współczesnych systemów sztucznego naśnieżania można używać z powodzeniem nawet przy temperaturach powyżej zera.
TechnoAlpin podbił i utrzymuje się na światowym rynku zarówno dzięki temu, że ich urządzenia okazały się najlepsze, jak również dlatego, że dla każdego ośrodka projektuje indywidualne rozwiązanie. Potem zaś serwisuje je bez zwłoki, zapewniając ciągłość pracy sprzedanych urządzeń. Od 2014 roku TechnoAlpin wykorzystuje także doświadczenia amerykańskiego potentata, działającej od 1976 roku, amerykańskiej firmy York Neige.
W Carezzy, Georg skupia wysiłki na optymalizacji pracy systemu. – To niezbędne! Poszukujemy przecież oszczędności – podkreśla. Idealna jest sytuacja, w której sztuczny śnieg można miksować z naturalnym. Niestety, ze względu na zmiany klimatyczne, warunki są zgoła niekomfortowe. A brak naturalnego śniegu urasta w Alpach do rozmiarów tragedii. Bezśnieżne grudnie, a nawet stycznie stają się normą. Zima przesunęła się na miesiące uważane dotąd za wiosenne – marzec, kwiecień, nawet maj, a okresy urlopowe nie. Przerwy świąteczne oraz międzysemestralne przypadające w całej Europie na drugą połowę stycznia i luty, są coraz rzadziej białe. Dotkliwie odczuwa się to w miejscowościach nisko położonych i w dolnych partiach rozległych nawet narciarskich systemów. Kiedy w Carezzy spotkałem Georga, był początek marca, i pierwszy atak zimy w Dolomitach w sezonie 2015/2016. Okolicę zakrył w ciągu doby cudowny puch warstwą przynajmniej półmetrowej grubości. Ratraki miały co ubijać, a miłośnicy jazdy freeride’owej wyruszyli z zapałem poza trasy.
Warunki na trasach były też tak niezwykłe, że każdym skrętem wzbijało się fontanny śniegu. Gospodarze używają specjalnego oprogramowania powiązanego z systemem GPS, które pozwala precyzyjnie kontrolować grubość warstwy śniegu na poszczególnych trasach, a w konsekwencji dośnieżać odcinki, które w danym momencie najbardziej tego wymagają. O ile armatki można przenosić z miejsca na miejsce, o tyle położenie lanc instalowanych na stałe, musi uwzględniać zmiany kierunku oraz nasilenia wiatrów. Przecież nie mogą sypać śniegiem poza trasy. O tym, że byłoby to marnotrawstwo nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Doskonalenie technologii by odpowiadała wyzwaniom klimatycznym i respektowanie warunków ekonomicznych są podstawą sukcesu południowo-tyrolskiego potentata. A my, narciarze, powinniśmy trzymać kciuki, aby cytowana niżej przyświecająca firmie idea, urzeczywistniała się w 100 procentach.
Celem Technoalpin jest wytwarzanie najwyższej jakości śniegu przy efektywnym wykorzystaniu dostępnych zasobów, aby amatorzy sportów zimowych doskonale czuli się na trasach oraz aby na nie powracali.
INFO
TechnoAlpin snow experts: www.technoalpin.com
Family Resort Carezza Ski • King of the Dolomites: www.carezza.it