Recepta na chwycenie kajakowego bakcyla jest prosta. Dobre warunki, dobra opieka i piękne miejsce. Po krótkich zajęciach teoretycznych – praktyka. A po godzinie, góra dwóch pływania, nawet ci co nie mieli nigdy wiosła w rękach, radzą sobie, nieźle współpracując w dwuosobowych załogach.

Tak właśnie było w połowie maja, gdy pierwszej lekcji wiosłowania, udzielili dzieciakom z warszawskiej podstawówki ratownicy WOPR ze Szczytna. Pracujący od lat z młodzieżą, bo uczą WF w tamtejszych szkołach średnich.

W piękny, słoneczny, niemal bezwietrzny dzień, po południu. Na Jeziorze Brajnickim. Niegdyś zamkniętym dla wędkarzy, bo należało do ośrodka zarybieniowego. Dziś otwartym i dobrze znanym wędkarzom, którzy pragną złowić karpia, leszcza, sandacza, szczupaka czy lina. Owszem, trafia się okoń lub płoć, ale można też liczyć na węgorze.

Jezioro Brajnickie ma dość skromnie rozwiniętą linię brzegową, ale ładne brzegi, miejscami wysokie i strome. W szuwarach pełno ptactwa. Akwen rozciąga się z północy na południe około 3,5 km, w najszerszym miejscu ma 1 km. Głębokość – 2,7-5,2 m.

Jezioro Brajnickie, fot. Paweł Wroński

Jezioro Brajnickie, fot. Paweł Wroński


INFO

Podczas pobytu na Mazurach Południowych korzystaliśmy z gościny ośrodka “Dolomity” (Nowy Dwór 13a, Jedwabno; www.mazurpol.com.pl). Ze Szczytna – 14 km, z Nidzicy – 40 km.