Cytowane w tytule słowa pochodzą z graffiti zdobiącego park w Opatiji, historycznym kurorcie na Istrii.
Uzdrowisko zdobyło sławę za panowania Habsburgów. Przetrwało czasy socjalistyczne. Dziś, wypiękniałe, szczyci się przeszłością. Wspomina wizyty prominentnych gości. Najznamienitszych uwieczniono w galerii portretów, wykonanej techniką graffiti na parkowym murze. Rozpoznacie wśród nich: Franciszka Józefa I, Alberta Einsteina, Isadorę Duncan, braci Lumière, Kirka Douglas, Roberta de Niro czy Władimira Nabokowa. Upamiętniającą pobyt tablicę, wmurowano w 2007 roku Marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu. Odwiedzał przebywającego tu pod koniec życia Stanisława Witkiewicza, z którym był spokrewniony. W innym miejscu, wśród zieleni ukryte jest popiersie Henryka Sienkiewicza, który także bywał w Opatiji.
Do 1945 Istria była włoska. Opatiję nazywano Abbazia, bo jej początki były związane z benedyktyńskim opactwem. Pod włoską nazwą przetrwała w literaturze i piśmiennictwie, również polskim. Znany warszawski lekarz Jakub Szwajcer poświęcił kurortowi wydane w 1888 roku studium „Abbazia jako stacya klimatyczna kąpielowa” Mieczysław Orłowicz w swoim „Przewodniku po Europie” z 1914 roku podaje, że do Abbacyji przyjeżdżało wówczas przeszło 50 tys. gości rocznie, a w tej liczbie do 8 tys. Polaków – „dzięki przepięknemu położeniu i wzorowym urządzeniom”. Wymieniał też „Polskie pensyonaty (…): willa Mascagni – własność pani Grassi, willa Peppina – pani Polaskiej, willa Heim – p. Marchlewskiej i p. Grużewskiej. Czytelnia kurhauzu zaopatrzona obficie w dzienniki i czasopisma polskie; w sklepach można rozmówić się po polsku.”. Popularność Opatiji prześmiewczo skomentował Tadeusz Boy-Żeleński w wierszu zatytułowanym „Stefania”, pisząc, że bohaterka „jeździła aż do Abacji po temat do konwersacji”.
Ponoć tutejszy mikroklimat działa zbawiennie na zdrowie, a jednak statystyki wskazują, że bardzo wielu gości dokonało tutaj żywota, bo im nie wytrzymywało serce. Tak to w Opatiji przed laty bawiono!
Wzdłuż morskiego wybrzeża ciągnie się promenada długości 12 km. Lungomare. Wznoszą się przy niej zabytkowe zdrojowe hotele. A na kamieniach przy brzegu stoi Dziewczyna z mewą. Nazywana potocznie Nimfą rzeźba zrosła się z krajobrazem, stając ikoną miasteczka.
Otoczona ogrodem Villa Angiolina jest dziś siedzibą Muzeum Chorwackiej Turystyki, którego kolekcja prezentuje dzieje Opatiji i sylwetki słynnych gości kurortu. Z jednym z nich związana jest historia Dziewczyny z mewą. Był rok 1891, gdy hrabia Arthur Kesselstadt zginął tragicznie podczas sztormu u wybrzeży półwyspu. Rodzina ufundowała ku jego pamięci posąg nazwany Madonna del Mare. Zabytkowa figura znajduje się w zbiorach muzeum w Villa Angiolina. Zaś rzeźba, którą podziwiamy, pojawiła się na skałach dopiero w 1956 roku. Jest dziełem Cara Zvonko, któremu pozowała Jelena Jendrašić, przyjaciółka i sąsiadka z rodzinnej miejscowości artysty, Crikvenicy. – Kiedy tu ostatnio przyjechała – wspomina z żalem miejscowy przewodnik – nie wyglądała już tak pięknie.
Także przy promenadzie, nieopodal kościoła, w małej zatoczce, w której cumują łodzie, jest tak dobra akustyka, że przygodni grajkowie popisują się swym kunsztem. Temu wychodziło nie najgorzej – posłuchajcie zresztą sami.
INFO
www.opatija.net
To ostatni materiał z cyklu publikowanego w portalu magazynswiat.pl pt.: Europa na weekend, obejmującego ponad 80 wpisów – artykułów, notatek, galerii zdjęć i filmów kręconych iPhonem 5s ze Słowacji, Czech, Węgier, Austrii i Chorwacji. Wszystkie można przejrzeć używając powyższego linku lub wybierając z menu zakładkę ‘Akcje/Europa na weekend” oraz w prywatnym archiwum autora pawelwronski.wordpress.com w zakładce Europa z Mercedesem.