Kiedy po warszawskich ulicach pływał alkohol? 
Skąd pochodzi słowo gorzałka?
Na jakie dolegliwości
stosowano spirytus z ogonem jaszczurki? Czym jest toast strzemienny?
Dlaczego wódki nie należy mrozić?
Na te i inne pytania znajdziecie odpowiedzi w Muzeum Polskiej Wódki, gdzie nie tylko można poznać historię najsłynniejszego naszego trunku, ale też degustować go i świetnie się bawić. Muzeum znajduje się w najlepszym z możliwych miejsc: w XIX-wiecznym budynku dawnej rektyfikacji Warszawskiej Wytwórni Wódek Koneser, wokół znakomicie zrewitalizowanej neogotyckiej przestrzeni placu Konesera, pełnego nietuzinkowych sklepów, restauracji i wystaw. Tu bije serce warszawskiej Pragi – dzielnicy z charakterem. Tu wczujecie się w jej industrialny klimat.  
Fabryka powstała dzięki… zaborcom, którzy uznali, że sprowadzanie z Rosji wielkich ilości alkoholu jest nieopłacalne i lepiej na miejscu wybudować wytwórnię wódek, która zaspokajałaby potrzeby wojska carskiego. Czasy jej największej świetności przypadają na okres  XX-lecia międzywojennego, kiedy to dzięki Koneserowi świat poznał siłę Wyborowej (produkowanej z żyta) oraz Luksusowej (wytwarzanej na bazie spirytusu ziemniaczanego). Dziś po tamtych czasach zostało sporo pamiątek, m.in. stalowe schody, podłoga z beczek po trunkach i eksponaty. Zainteresują nawet abstynentów.
Pije Kuba do Jakuba
Zwiedzanie muzeum odbywa się w grupach z przewodnikami. Wypełniają oni to miejsce wyjątkową energią, dzielą się wiedzą, sypią anegdotami i ciekawostkami jak z rękawa. Opowieści są przepełnione humorem (np. skąd wzięło się porzekadło „wylewać za kołnierz”), czasem smutkiem (losy Stefana i Adama Baczewskich – właścicieli fabryki wódek we Lwowie), często zaskakują (choćby historia powiedzenia „Pijany jak Polak”). Muzeum podzielone jest na pięć nowocześnie urządzonych stref, są w nich wystawy multimedialne, pomysłowo zaaranżowane eksponaty, mapy, ekrany, rekonstrukcja gorzelni, powiększone wycinki z branżowych gazet, ale też prawdziwe zboże i ziemniaki, kolekcja butelek, a wszystko uzupełnione subtelnym światłem, dźwiękami gwaru w karczmie czy bulgotu destylowanego spirytusu. W Muzeum Polskiej Wódki nie ma ani przeładowania, ani niedostatku. Złota proporcja jak w najlepszym alkoholowym koktajlu.
Edukacja z procentami  
Zwiedzanie zaczyna się od wizyty w miedzianej salce kinowej, imitującej wielką kadź. Tu wyświetlany jest krótki i ciekawy film dokumentalny, w którym byli pracownicy Polmosu (spadkobierca Konesera) opowiadają o kultowych polskich wódkach produkowanych, sprzedawanych i promowanych w siermiężnych czasach socjalizmu. Po seansie czas na podróż przez kilka epok z procentami w tle. Wódka – jakby nie było – wpisana jest w polską tradycję i historię, stanowi nasze narodowe dziedzictwo. W szacownych murach wypełnionych interaktywnymi atrakcjami poznamy dzieje najsłynniejszego polskiego alkoholu, historię destylacji i przemysłu wódczanego, etymologię słów wódka i gorzałka, korzenie obyczajów i przyśpiewek, dowiemy się, jak ewoluowały alkoholowe wynalazki (od arabskich eliksirów na zdrowie i urodę przez rewolucyjny aparat Pistoriusa po system działania nowoczesnych gorzelni), zajrzymy do wirtualnej pracowni średniowiecznego alchemika, zgłębimy wiedzę na temat dawnych receptur i sami możemy skomponować staropolski trunek, a jego przepis przesłać e-mailem.
Butelki na stół
W jednej z sal wystawowych znajdują się prawdziwe rarytasy: karafki z grawerowanymi napisami, butelki po Stołowej, Czystej Zwykłej, Siwusze, Koszernej, Amatorskiej, a także współczesne wódki: od Pana Tadeusza po Wyborową Exquisite w designerskim szkle niczym duży flakon perfum. Eksponatem, o którym warto wspomnieć, jest nieotwarta wiśniówka Baczewskiego, wyprodukowana w przededniu wybuchu II wojny światowej. Przekazał ją do zbiorów muzeum 94-letni pan Stefan, niegdyś magazynier  krakowskich Zakładów Spirytusowych, do których trafiały transporty Baczewskiego rabowane i wywożone przez Niemców ze Lwowa.   
Zwiedzanie kończy się degustacją trzech lub czterech rodzajów wódek. Nie, to nie jest zwykłe wychylenie kieliszków. To ceremonia, którą kieruje profesjonalny barman. Zwróci uwagę na różnicę smaków, zapachów, składu, przypomni, że Polska Wódka znajduje się na liście Chronionych Oznaczeń Geograficznych. Od tej pory inaczej spojrzycie na ten ważny element dziedzictwa narodowego i inaczej będziecie go konsumować.
Jeszcze po kropelce
Po wizycie w Muzeum wizyta w ¾ Koneser Barze. Na 3. i 4. piętrze, pośród stylowego otoczenia, panuje wspaniała atmosfera podkręcana przez rewelacyjne koktajle na bazie Polskiej Wódki rzecz jasna. Tutejsi barmani to czarodzieje. To niesamowite miejsce idealnie nadaje się na spotkanie firmowe, urodziny, wieczór panieński/kawalerski, rocznicę ślubu i rodzinną uroczystość, którą można wzbogacić konkursem barmańskim, warsztatem sporządzania koktajli, lekcją zasad łączenia potraw z trunkami. Oczywiście materiały szkoleniowe są na bieżąco konsumowane. Kulinarną rozkosz zapewnia współpracująca z muzeum firma kateringowa, podstawą imprezy są wyborne trunki, a barowa przestrzeń ma sporo możliwości aranżacyjnych i bogatą oprawę muzyczną. Goście nie chcą stąd wychodzić.

Tekst: Alina Woźniak
Zdjęcia: Dorota Olendzka