Barwne grupy etniczne, niespotykane nigdzie indziej na świecie krajobrazy i supernowoczesne metropolie: Kunming, Hongkong i Makao czekają na odkrywcę na południu chińskiego imperium. Tu poznasz prawdziwą Azję.
Hongkong to miejsce jak na Chiny niezwykłe. Jedno z najbardziej kapitalistycznych miast na świecie leży w państwie, w którym od lat panuje komunistyczny ład i porządek! Od połowy XIX w. obszar ten należał do korony brytyjskiej. Trzynaście lat temu Hongkong został ponownie przyłączony do Chin Ludowych z zachowaniem pewnej odrębności ekonomicznej. Obecnie miasto jest mieszanką nowoczesności, dawnej tradycji chińskiej, brytyjskiego porządku i filozofii Wschodu.
Urzekająca mozaika
Turyści, którzy tak jak ja przybywają do miasta drogą powietrzną, lądują się na lotnisku wzniesionym na sztucznej wyspie, jednym z największych na świecie. Rozglądam się wokół i odnoszę wrażenie, że jestem otoczony przez nowoczesność w najlepszym wydaniu, co potwierdzają m.in. funkcjonujące od wielu lat najdłuższe na świecie schody ruchome (!) łączące molo przepraw promowych z Central Market. Aby poznać lepiej „tygrysa” współczesnych Chin, jak często nazywany jest Hongkong, kolejką górską udaję na Wzgórze Wiktorii, skąd rozpościera się panorama miasta i portu. Przede mną aż po horyzont roztacza się zapierający dech w piersiach widok. Na tle słońca zachodzącego nad wodami Morza Południowochińskiego rozciąga się rozświetlona tysiącami światełek siedmiomilionowa metropolia. Migające wszystkimi kolorami tęczy drapacze chmur, gwarne ulice, ozdobione kolorowymi światłami statki kołyszące się na spokojnych wodach zatoki – taki widok pozostaje w pamięci na całe życie. Kiedy wyruszam na przejażdżkę tramwajem ze wschodu na zachód Hongkongu, odkrywam inne miasto. Pełne starych, tętniących życiem świątyń, targów kwiatów i ptaków, ulicznych aptek oferujących lecznice zioła. Tam też można zasięgnąć porady wróżki lub poznać przyszłość z kart.
Tekst: Łukasz Wall
Tekst publikowany na łamach magazynu “Świat Podróże Kultura” w numerze listopad 2010 na str. 50-53.